Wojciechowski walczy z chorobą, ale za kilka dni powinien wrócić do normalnych treningów. Ma już za sobą pierwszy start — nieco z marszu, w którym osiągnął w Chorzowie 5,45. - Nie spodziewaliśmy się tego mityngu, ale dałem się namówić. Nie byłem jeszcze przygotowany na skakanie z pełnego rozbiegu. Zdecydowaliśmy się jednak na taki eksperyment. Mam już nowe tyczki, ale jeszcze potrzebuję kilku treningów, żeby na nich startować. Na razie skaczę, jak to my mówimy, "na zapałkach" - powiedział zawodnik bydgoskiego Zawiszy. Halowy mistrz Europy 2018 przyznał, że czyta prasę zagraniczną i wsłuchuje się w głos ekspertów, którzy zgodnie mówią, iż to właśnie skok o tyczce zdominuje ten sezon. - Większość mityngów Diamentowej Ligi będzie miało w programie tyczkę. Zawody dla nas łatwo zorganizować, w zasadzie możliwa jest dowolna sceneria. To my będziemy na pierwszych stronach gazet i portali internetowych. Nie czuję oczywiście popularności "Mondo", czyli Duplantisa, bo to on przyciąga blask fleszy, ale miłym uczuciem jest bycie zaliczanym do najlepszych pięciu tyczkarzy na świecie w tak wyrównanej stawce. Organizatorzy zawodów mnie zapraszają, więc ufają moim możliwościom. Postaram się odwdzięczyć i poprawić rekord życiowy pomimo 31 lat na karku - podkreślił Wojciechowski.