Podczas mistrzostw Polski w Krakowie Fajdek wywalczył trzeci złoty medal w karierze. W najlepszej próbie młociarz osiągnął 79,74 m. - Mam nadzieję, że trener Czesław Cybulski się nie obrazi, że nie było 80 metrów, bo takie było wymaganie, ale czasami zdarzają się słabsze dni, też trzeba się z tym liczyć - stwierdził zawodnik KS Agros Zamość, który obronił tytuł sprzed roku. - Jestem zmęczony, bo rzucania co prawda było mało, ale dużo podróżowania. Wyjazd na uniwersjadę do Gwangju sporo mnie kosztował. Teraz czas na trening, a 1 sierpnia wystartuje w 3. Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej i tam się postaram o kolejne 80 metrów - dodał. Miesiąc temu 80-letni Cybulski podczas treningu został trafiony przez Fajdka ponadsiedmiokilowym młotem w nogę. Krótko po wypadku przeszedł operację kolana oraz kości piszczelowej; obecnie przechodzi rehabilitację w jednym z poznańskich szpitali. Miał jednak powiedzieć, że będzie chciał polecieć ze swoim podopiecznym do Pekinu, gdzie 22 sierpnia rozpoczną się mistrzostwa świata. - Nie chciałbym, żeby trener narażał swoje zdrowie dla mnie. Czekam na to, żeby wyzdrowiał, żeby stanął na nogi, przeszedł rehabilitację i spotykamy się w sezonie przygotowawczym przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janiero. W tym roku to ja mu dałem wolne, tak więc spokojnie ma wracać do zdrowia i się nie martwić - powiedział Fajdek. Jak mu się pracuje bez swojego trenera? - Każda sytuacja, kiedy zmienia się nasze naturalne środowisko, jest trudna. Poradziłem sobie jednak bardzo dobrze. Przełamałem to dobrym startem, potem kolejnymi udanymi startami, więc wydaje mi się, że ta sytuacja mi nie szkodzi. Trener cały czas jest z nami w kontakcie - mówił zawodnik Agrosu Zamość. Obecnie on, jak i inne podopieczne Cybulskiego, czyli Joanna Fiodorow i Malwina Kopron, trenuje z pierwszą trenerką Fajdka Jolantą Kumor. - Bardzo pozytywny akcent. Bardzo nam to odpowiada. Dziewczyny są spokojniejsze, przez co i ja jestem spokojny, nie denerwuje się tak. Wiadomo, że z kobietami bywa trudno, ale one się dogadują i wszystko jest fajnie. Ja nie narzekam. Sytuacje trudne są po to, aby sobie z nimi radzić - tego zostałem nauczony i tak robię - mówił Fajdek. Rezultat młociarza z mistrzostw Polski w Krakowie, a więc 79,74 jest co prawda dopiero 10. wynikiem na światowych listach w tym roku, ale dziewięć lepszych też należy do niego! Najdalej rzucił podczas mityngu w węgierskim Székesfehérvár (83,12), tak więc trudno nie stawiać go w roli faworyta w Pekinie, gdzie zresztą będzie bronił tytułu. - To jest tylko sport. Pojadę do Pekinu, zobaczymy w jakiej będę dyspozycji i, jeżeli będę zdrowy, to powinienem walczyć tylko ze sobą, swoją głową, tak jak to jest cały obecny sezon. Mam nadzieję, że żadnych nowych problemów mi nie przybędzie - mówił Fajdek. - Na razie jestem zadowolony, że ustalam rekord życiowy w liczbie wygranych startów. Ten był 13., pechowy, bo nie rzuciłem 80 metrów (śmiech) - dodał. Jakie młociarz ma plany przed zbliżającymi się mistrzostwami świata? - Teraz przez półtora tygodnia będę trenował w jednym miejscu, w Poznaniu, by odpocząć od podróżowania, nie od treningu. Potem wyjazd do Cetniewa na start w festiwalu rzutów, a następnie prosto do Spały na dalsze przygotowania - tłumaczył Fajdek. - Do Pekinu wylatuję 18 sierpnia, start w kwalifikacjach, później, mam nadzieję, finał i zostanę tam do finału rzutu młotem kobiet, czyli 10 dni - dodał. Czy rywale będą w stanie dogonić naszego mistrza świata? - Na pewno się przygotują. Najlepszym sprawdzianem będzie memoriał Janusza Kusocińskiego. 9 sierpnia zobaczymy na co kogo stać - stwierdził Fajdek. Paweł Fajdek dla TVP Sport: Autor: Paweł Pieprzyca