Po raz pierwszy w historii Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki wywalczyli w mistrzostwach świata dwa najcenniejsze medale. Po zawodach Nowicki nie krył radości i żalu jednocześnie. - Cieszę się pół na pół, cieszy medal i osiągnięcie, ale rzucanie mogło być lepsze. Wczoraj czucie miałem lepsze, dziś od początku nie mogłem wejść dobrze w konkurs. Jeszcze przerwa spowodowała, że zeszła ze mnie adrenalina. Zmiany dzisiaj mnie zawiodły, może chodziło o presję? - mówił w wywiadzie dla TVP. - Rzuty powyżej 80 metrów, szkoda że techniki zabrakło. Są dwa medale, tak zakładaliśmy z Pawłem. Bardzo dobry wynik, super że złoty i srebrny, że nikt nas nie rozdzielił. Będę walczył dalej. Fajnie byłoby podtrzymać tę passę, zawsze stać razem na podium. Jestem dumny, cieszę się że dwa medale jadą do Polski - stwierdził wicemistrz świata. Paweł Fajdek mistrzem, a Wojciech Nowicki wicemistrzem świata Tym razem w Eugene w Oregonie lepszy był Fajdek, który jakby upodobał sobie kolekcjonowanie złotych krążków na tych zawodach - triumfował po raz piąty z rzędu. - Mam nadzieje, że bawiliście się równie dobrze jak ja. Mówiłem żę muszę uciekać i od razu ze stadionu uciekłem. To były jedyne zawody, na których mi zależało w tym roku. Na początku sezonu dostałem od córki tego misia. Przynosi szczęście, na każdym obozie na którym był rzucałem dobrze. Później zniknął i było gorzej. Postanowiłem znowu go ze sobą zabierać i od tamtej pory wszystko zaczęło się układać - wyjawił. Czytaj także: MŚ w lekkoatletyce. Justyna Święty-Ersetic wycofana ze startu indywidualnego