W 2013 roku w Toruniu zbliżający się już do końca kariery Szymon Ziółkowski pogodził Wojciecha Nowickiego i Pawła Fajdka - wywalczył swój 14., zarazem ostatni w karierze złoty medal mistrzostw Polski. Od kolejnej rywalizacji w Szczecinie zaczął się duopol duetu Nowicki - Fajdek, nie dopuszczali do siebie żadnego innego rywala. Fajdek w dziewięciu kolejnych mistrzostwach zdobył pięć złotych medali i cztery srebrne, Nowicki zaś odwrotnie: cztery złote i pięć srebrnych. To on jednak był zdecydowanym faworytem rywalizacji w Gorzowie, choćby przez wzgląd na tegoroczne wyniki. Niemal za każdym razem rzuca w okolice 78. czy 80. metra, choć jak sam podkreśla, właściwa forma ma być dopiero w sierpniu w Budapeszcie. Przegrał w tym sezonie tylko dwa konkursy: w Bydgoszczy z Rudym Winklerem i w Szekesfehervarze z Mychjało Kochanem. Nad Fajdkiem zawsze miał jednak olbrzymią przewagę. Paweł Fajdek wciąż szuka wielkiej formy. Do tej pory jej nie znalazł Pięciokrotny mistrz świata szuka odpowiedniej dyspozycji, a czasu do rywalizacji w stolicy Węgier jest coraz mniej. Za cztery tygodnie Fajdek chciałby przejść do historii, zdobyć swój szósty z rzędu złoty medal mistrzostw świata. Przyzwyczailiśmy się, że bez względu na czas i miejsce, rzucanie w okolice 80. metra jest dla niego czymś zwykłym, normalnym. Ale nie w tym roku. Jedynie w dwóch konkursach, w Forbach w maju i w Oslo w czerwcu, miał wyniki w okolicach 76,5 metra. W lipcu było już znacznie gorzej, tak w Memoriale Kamili Skolimowsiej, jak i w Szeksfehervarze. Z dziewięciu prób jedynie dwie były mierzone, obie kiepskie. Klęska wielkiego mistrza. Sam nie mógł w to uwierzyć Dzisiaj być może nastąpił jednak w końcu zwrot. Fajdek już w pierwszej próbie się nie oszczędzał, rzucił z dużą werwą, po całkiem szybkich obrotach. Od razu uzyskał 76,32 m, a za chwilę poprawił się na 76,73 m, co było jego rekordem sezonu. Nowicki był w tym momencie poza zasięgiem, zaczął od rzutu ponad 77 metrów, później było prawie 79, a w trzeciej próbie młot uderzył w taśmę na 80. metrze (oficjalnie: 79,96 m). To praktycznie gwarantowało złoto. Fajdek próbował, przyspieszał, aż w końcu - w szóstej próbie - trafił! Świetne i szybkie cztery obroty, odpowiednio wyrzucony młot dal odległość 78,10 m. Kapitalną, jak na ostatnie wyniki. - Szkoda, że nie dwa metry dalej. No ale wreszcie mogłem normalnie potrenować. A jakby było 78,20 m, to miałbym minimum olimpijskie. Może za trzy tygodnie będzie - stwierdził Fajdek w rozmowie z TVP Sport. Nowicki zaś czekał na 80 metrów, bo przecież każdy ze swoich czterech poprzednich złotych medali zdobywał z takimi rezultatami. Jemu się z kolei nie udało - cztery ostatnie rzuty były powyżej 79 metrów, ale żaden nie dobił do 80. metra. Zacięta walka o brązowy medal. Pięciu młociarzy rzuciło ponad 70 metrów! Za ich plecami trwała walka o brązowy medal, którą dość nieoczekiwanie wygrał Dawid Piłat. 21-letni młociarz Stali Mielec w czwartej próbie uzyskał 72,92 m, ledwie 15 cm mniej od swojego rekordu życiowego sprzed dwóch miesięcy, ustanowionego zresztą na tym samym stadionie. Na sam koniec poprawił się na 73,23 m. Wygrał ze swoim rówieśnikiem Tomaszem Ratajczykiem, który wynikiem 71,93 m pobił "życiówkę". Niespodzianką jest dopiero piąte miejsce Marcina Wrotyńskiego (71,79 m), walczącego przecież o start w mistrzostwach świata.