Kontynuacja współpracy Pawła Fajdka z Szymonem Ziółkowskim nie powinna dziwić, bo obaj panowie przeżyli już wiele lepszych i gorszych chwil. Pięciokrotnemu mistrzowi świata nie udało się w tym roku zdobyć medalu w mistrzostwach Europy czy w olimpijskich zmaganiach, a o było przecież jego celem, niemniej i tak zdołał się szybko pozbierać po zawirowaniach osobistych związanych ze stratą bliskiej osoby. W Rzymie skończył konkurs na szóstej pozycji (77.50 m), ale do podium zabrakło sporo, ponad 2,5 metra. W Paryżu było lepiej - 78.80 m i piata pozycja. Bolało jednak to, że do brązu zabrakło tylko 60 cm, a przecież pięć tygodni wcześniej w Bydgoszczy w końcu minimalnie przerzucił 80 metrów. Dużym optymizmem napawał kończący sezon konkurs w Zagrzebiu, w którym młociarz OŚ AZS Poznań po raz pierwszy w karierze pokonał Ethana Katzberga. I rzucił ponad 79 metrów. W rozmowie z PAP miesiąc temu Ziółkowski zapewniał, że ich celem jest osiąganie lepszych wyników niż w tym sezonie. - Postaramy się, by rezultaty sprzed kilku lat wróciły. Świat pokazał, że by zdobywać medale, trzeba rzucać daleko. W przyszłym roku mistrzostwa globu odbędą się dopiero w połowie września, co będzie dla nas dużym wyzwaniem - powiedział Ziółkowski. Klaudia Kardasz pod opieką Szymona Ziółkowskiego. Mistrzyni Polski w pchnięciu kulą "ma atuty by poprawić rekord Polski" Obaj panowie zaczęli już przygotowania do kolejnego sezonu, a pamiętajmy, że młociarze zimą w hali nie startują. Dla Fajdka sezon może się zacząć albo w połowie marcu, jeśli zdecyduje się na testowy Puchar Europy w Rzutach, który teraz odbędzie się w Nikozji, albo w kwietniu. Na razie Ziółkowski z Fajdkiem przebywają w Spale, wcześniej byli w Karpaczu. W styczniu ruszą do RPA. Jak się okazuje, pod opieką byłego mistrza świata i mistrza olimpijskiego jest jeszcze jedna znana postać w polskiej lekkoatletyce, choć nie z tej dyscypliny. Mowa tu o Klaudii Kardasz - czterokrotnej mistrzyni Polski w pchnięciu kulą, a także pięciokrotnej srebrnej. Gdyby doliczyć sukcesy w hali, dorobek ten zostanie podwojony. Poinformował o tym red. Radosław Patroniak w Głosie Wielkopolski. - To bardzo utalentowana i pracowita dziewczyna. Ma wszelkie atuty, by myśleć o poprawieniu rekordu Polski. Jestem przekonany, że przez najbliższe lata będziemy cieszyć się z jej sukcesów - mówił Ziółkowski w rozmowie z dziennikiem. Ten rekord Polski ma długą brodę - w 1976 roku ustanowiła go Ludwika Chlewińska (19.58 m). Kardasz w tym roku pobiła rekord życiowy - teraz to 18.52 m, a dokonała sztuki podczas finału mistrzostw kraju. Gdyby tyle rzuciła trzy tygodni wcześniej w Rzymie, walczyłaby o medal, choć ostatecznie taki wynik dałby piątą pozycję. 17.66 m sprawiło jednak, że skończyła na 10. pozycji. Z kolei w Paryżu była 19., pchnęła 17.45 m. I tu 18.52 m dałoby miejsce w wąskim finale. Po konkursie w Rzymie, w rozmowie z red. Tomaszem Kalembą z Interii, mówiła: Być może nastąpi to w kolejnym sezonie, już w teamie Ziółkowskiego.