Patryk Dobek to brązowy medalista na 800 metrów z Tokio. Teraz jest ambasadorem Stadionu Śląskiego. Paweł Czado: Kiedy biegł pan po medal w Tokio, darłem się przed telewizorem jak opętany. Dziękuję za tamte emocje. Wspomina pan jeszcze czasem ten dzień? Patryk Dobek: - Oczywiście, wspomnienie zostało. Ale kiedy wspominam tamten bieg myślę przede wszystkim o... taktyce, o tym jak zachowywałem się ja, jak zachowywali się rywale. Lekkoatletyka: czasem decyduje impuls No i co? Jest pan zadowolony? Czy myśli raczej: "można było w tym albo w tamtym momencie biegu cos zrobić lepiej"? - Zawsze można coś zrobić lepiej (uśmiech). Ale to są takie ułamki sekund, że nie jest łatwo podjąć właściwą decyzję na bieżni. Czasu się nie cofnie. Najważniejsze, że udało się wykorzystać szansę w tamtym momencie, no bo medal jest. Zdumiewa mnie efekt z jakim się pan "przebranżowił". W ciągu roku z biegacza na 400 metrów przez płotki zmienił się pan w medalistę olimpijskiego na 800 m. To bieg i to bieg, ale jednak jest różnica (uśmiech). Długo się pan zastanawiał nad tą zmianą? - Nie. To był jeden impuls! W pewnym momencie przyszła myśl, że trzeba coś zmienić. Dlaczego akurat 800 m? - To było mi bliskie, bo zawsze dysponowałem wytrzymałością i łatwo mi to przychodziło. Chciałem spróbować i idealnie się wstrzeliłem. W dodatku trafiłem pod skrzydła dobrego trenera, który wiedział jak mnie przygotować. Jest pan wyznania prawosławnego. Nowy Rok więc jeszcze przed panem. - Większość ludzi kojarzy mnie ze sportu. Ale rzeczywiście: religia dla mnie i dla mojej rodziny jest istotna. Wiem, że w prawosławiu śpiew jest ważny. - To prawda. W cerkwi prawosławnej nie mamy instrumentów muzycznych, drewnianych czy blaszanych. Jest tylko chór, jest tylko głos. Śpiewa pan? - W cerkwi w Szczecinie, w parafii prawosławnej Św. Mikołaja Cudotwórcy jest chór. Jeśli mam okazję, przyjeżdżam między zgrupowaniami żeby śpiewać i uczestniczyć w nabożeństwie. Patryk Dobek: Dziękuję kibicom za entuzjazm Najbliższe plany? - Jeśli podejdę do każdego startu z takim nastawieniem jak w zeszłym roku to jestem spokojny. Od następnego poniedziałku rozpoczyna się zgrupowanie w Spale. To zdało egzamin, idziemy takim samym schematem jak rok temu. Myślę, że nie ma potrzeby wyjeżdżać zagranicę, mamy tutaj świetne warunki. W Nowy Rok wchodzę z dużą dawką pozytywnej energii. W poprzednim roku osiągałem na Stadionie Śląskim dobre rezultaty. Dla mnie to jest "magic stadium": tutaj każdy zawodnik poprawia rekordy życiowe i uzyskuje lepsze rezultaty. Tu jest świetna baza, począwszy od stadionu rozgrzewkowego a przecież przy dużych stadionach tego brakuje. A w Chorzowie jednak jest. Dlatego można organizować tu największe zawody na świecie.Stał się pan po igrzyskach rozpoznawalny? - Jeżdżę autem od sponsora [z napisem Patryk Dobek, sam widziałem, lekkoatleta pomachał mi gdy odjeżdżał spod Stadionu Śląskiego, przyp. aut.] i kibice... machają mi na światłach z sąsiednich aut (uśmiech). To jest bardzo miłe i cieszę się, że oni pamiętają tamte piękne sportowe chwile. Dziękuję kibicom za entuzjazm. Rozmawiał: Paweł Czado