11 lat temu w mediach pojawiła się informacja, która wstrząsnęła światem sportu. W Walentynki doszło bowiem do ogromnej tragedii, w wyniku której życie straciła modelka Reeva Steenkamp. Według informacji, które przekazywali wówczas dziennikarze, o morderstwo kobiety podejrzany był Oscar Pistorius - niepełnosprawny lekkoatleta, który specjalizuje się w biegach na 100, 200 i 400 metrów. Utytułowany biegacz wkrótce potem przyznał się, że strzelił do swojej ukochanej, jednak miał wziąć ją za włamywacza. Sędziowie jednak nie do końca uwierzyli w wersję wydarzeń Pistoriusa, który w pierwszym procesie został skazany na pięć lat pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci. Wyrok ten jednak uchylono, przy okazji zmieniając kwalifikację czynu na morderstwo i wydłużając karę do sześciu lat więzienia. Wówczas zareagowała jednak prokuratura, która podkreśliła, że kara ta jest zbyt łagodna. W 2017 roku Najwyższy Sąd Apelacyjny Republiki Południowej Afryki podjął ostateczną decyzję i skazał Pistoriusa na 13 lat i 5 miesięcy pozbawienia wolności. Pistorius zamordował ją z zimną krwią w walentynki. Rodzice Reevy Steenkamp przerywają milczenie Oscar Pistorius znalazł pracę. Paraolimpijczyk, który zamordował ukochaną, zajmuje się sprzątaniem kościoła Co ciekawe, Trybunał Konstytucyjny Republiki Południowej Afryki nie tak dawno podjął decyzję o warunkowym zwolnieniu sześciokrotnego mistrza paraolimpijskiego po odbyciu połowy tej kary. Więzienie opuścił on 5 stycznia 2024 roku, co wywołało ogromne poruszenie wśród kibiców, dziennikarzy i ekspertów. Obecnie 37-latek do 2029 roku przebywał będzie na wolności w tzw. okresie próbnym. W tym czasie obowiązuje go zakaz udzielania wywiadów i jakichkolwiek kontaktów z mediami oraz zakaz spożywania alkoholu i innych środków odurzających. Po tym, jak Oscar Pistorius przedwcześnie opuścił więzienie, miał on ogromne problemy ze znalezieniem sobie płatnego zajęcia. Ostatecznie udało mu się znaleźć pracę... w kościele. 37-latek zajmuje się tam sprzątaniem. Dziennikarze “New York Post" dotarli nawet do kobiety, która widziała go w świątyni. "Prawie go nie poznałam. Ma dłuższe włosy i brodę. Nie jest też tak szczupły, jak się spodziewałam. Nigdy byś nie wiedział, że był zawodowym sportowcem" - przyznała kobieta. Historia jak z kryminału, a wydarzyła się naprawdę. Zabił ją z zimną krwią