Gospodarze imprezy zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej. Zwyciężyła Rosja przed Ukrainą. Wcześniej w Polsce nie była organizowana tak ważna impreza w sporcie paraolimpijskim. - Mam nadzieję, że to pierwsza tak duża impreza, ale nie ostatnia. Cieszę się, że udało się doprowadzić do końca to niezwykle trudne organizacyjnie i kosztowne wydarzenie. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tej imprezy, przede wszystkim Ministerstwu Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, naszemu sponsorowi PKN Orlen i miastu Bydgoszcz - wskazał prezes Polskiego Stowarzyszenia Sportu Niepełnosprawnych Start i Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego Łukasz Szeliga. W jego ocenie polscy paralekkoatleci zaprezentowali się bardzo dobrze, a trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej jest dużym sukcesem. Szeliga podkreślił także, że wielu zawodników poprawiło rekordy życiowe, co cieszy szczególnie przed paraolimpiadą w Tokio. W ostatnim dniu zawodów po złoto sięgnął m.in. Janusz Rokicki w pchnięciu kulą w kategorii F57. Wynik 13,90 był jego najlepszym w sezonie i dał mu zwycięstwo. Rokicki jest trzykrotnym srebrnym medalistą paraolimpijskim. - Medali w kolekcji mam rzeczywiście sporo, ale każdy następny cieszy. Po to trenujemy, by reprezentować nasz kraj i piąć się do góry w klasyfikacjach medalowych. Najważniejsze, żeby było zdrowie. Trenuję wyczynowo 18 lat, więc kontuzje się przytrafiają coraz częściej. Trzeba się z tym liczyć - powiedział Rokicki. Wcześniej złote medale wywalczyli w Bydgoszczy Michał Derus na 100 m w kat. T47, Aleksander Kossakowski na 5000 m w kat. T11, Piotr Kosewicz w rzucie dyskiem w kat. F52, Maciej Lepiato w skoku wzwyż w kat. T42/44/63/64, Bartosz Tyszkowski w pchnięciu kulą w kat. F41, Karolina Strawińska w rzucie dyskiem w kat. F55, Faustyna Kotłowska w rzucie dyskiem w kat. F64, Karolina Kucharczyk w skoku w dal w kat. T20, Joanna Oleksiuk w pchnięciu kulą w kat. F33, Lucyna Kornobys w pchnięciu kulą w kat. F34 i Renata Śliwińska w pchnięciu kulą w kat. F40. Dwa złote medale wywalczyła Joanna Mazur, która razem z przewodnikiem Michałem Stawickim okazała się najlepsza na 400 i 1500 m w kat. T11. - Nasza strategia biegu jest prosta: jesteśmy tylko my, biegniemy w takim przysłowiowym tunelu, w którym się poruszamy i chcemy jak najszybciej go przebiec i wygrać - podkreśliła Mazur. Stawicki dodał, że ME są tylko przystankiem w drodze do Tokio. - Przed nami teraz etap pracy specjalistycznej. Jest to przyjemniejsza część treningu. Przerwy wydłużają się, odcinki skracają, biegamy coraz szybciej. Wszystko po to, by w Tokio świętować kolejne sukcesy - powiedział Stawicki. Autor: Tomasz Więcławski