Natalia Kaczmarek i Konrad Bukowiecki są parą już od czterech lat, od połowy 2018 roku. Kulomiot wcześniej spotykał się z inną sprinterką, Ewą Swobodą, ale ten związek rozpadł się w święta Bożego Narodzenia 2017. Cztery lata temu w Berlinie mogli cieszyć się z medali - Natalia Kaczmarek wróciła do Polski ze złotem w sztafecie 4x400 metrów, a Bukowiecki ze srebrem w pchnięciu kulą, ustępując tylko koledze z reprezentacji Michałowi Haratykowi. Później większe sukcesy notowała Kaczmarek, która z igrzysk olimpijskich w Tokio wróciła z dwoma medalami w sztafetach. Tydzień temu podczas zawodów Diamentowej Ligi w Chorzowie jako druga Polka w historii, a pierwsza w XXI wieku, zeszła na 400 metrów poniżej 50 sekund - 49,86. Teraz apetyty też ma spore. - Mam nadzieję, że na mistrzostwach Europy pokażę, że jestem w formie i że byłam w formie. Staram się nie myśleć o tym, co się wydarzyło, bo po prostu chcę skupić się na tym, co będzie dalej. A chciałabym, żeby mistrzostwa Europy wyglądały tak, jak reszta mojego sezonu, czyli żebym biegała naprawdę na dobrym poziomie i żebym przede wszystkim się cieszyła z tego biegania. Mam nadzieję, że przynajmniej dwa medale wpadną - mówi Kaczmarek. Jej narzeczony z kolei podkreśla, że lipcowe mistrzostwa świata w Euguene, choć nie awansował do finału, wciąż siedzą w jego głowie. - Gdybym miał słaby, czy przeciętny wynik i skończył na piętnastym albo dwudziestym miejscu, to podejrzewam, że po prostu puściłbym to w niepamięć. A tak najzwyczajniej w świecie szkoda mi tego finału, bo zabrakło ledwie centymetra. Cóż, taki jest sport. W 2017 roku na mistrzostwach świata o centymetr wyprzedziłem rywali i awansowałem do finału, a tutaj tego centymetra zabrakło. Trzeba skupić się na następnych startach, bo jest jeszcze parę fajnych rzeczy do zrobienia w tym sezonie - mówi kulomiot AZS UWM Olsztyn. Na listach europejskich jego 21.66 m jest dopiero piątym rezultatem sezonu. Czołowy polski kulomiot podkreśla, że w ostatnim czasie wreszcie mógł mocno trenować, dzięki czemu jego forma wzrosła. - Przed mistrzostwami świata miałem sporo perypetii związanych z moim zdrowiem, natomiast teraz już jest wszystko ok. Mocno trenowałem i muszę powiedzieć, że dawno już nie miałem możliwości przez kilka tygodni ćwiczyć bez żadnych dolegliwości bólowych - dodaje. Cztery lata temu w Berlinie polscy kulomioci zdominowali konkurs w mistrzostwach Europy - Michał Haratyk wywalczył złoto, a Konrad Bukowiecki srebro. - Myślę, że zarówno Michał, jak i ja jedziemy tam z nastawieniem, że fajnie byłoby zrobić to samo, co zrobiliśmy na mistrzostwach Europy w Berlinie, ale rywale nie śpią, a nasi przeciwnicy z Europy pokazali w ostatnich tygodniach, że są naprawdę w bardzo wysokiej formie, więc na pewno będzie trudno powtórzyć ten sukces. Natomiast my też trenujemy, my też będziemy startować i tak naprawdę ten, kto kto tego jednego dnia będzie najmocniejszy, wygra i to on weźmie ze sobą te medale. Jedziemy z nastawieniem bojowym - dodaje Bukowiecki. Mistrzostwa Europy w Monachium rozpoczną się w poniedziałek 15 sierpnia.