O szokujących mistrzostwach poinformował serwis "Indian Express". O ile pierwsze dni imprezy nie wyróżniały się niczym szczególnym, o tyle finałowy dzień był już, jak to określają miejscowi dziennikarze, istną zabawą w kotka i myszkę. Zamieszanie zaczęło się po wizycie kontrolerów NADA (Narodowa Agencja Antydopingowa), zwabionych nagraniami wideo, podobno powstałymi w trakcie mistrzostw i pokazującymi strzykawki. Informacja o obecności kontrolerów rozeszła się lotem błyskawicy wśród sportowców, a ci zaczęli masowo wycofywać się z imprezy, byleby tylko uniknąć kontroli. Wielkie lekkoatletyczne święto na stadionie w Polsce. Tak może być już za sześć lat W finale sprintu wystartował... jeden biegacz Najbardziej kuriozalnym momentem mistrzostw stanu Delhi był jednak finał męskiego sprintu na 100 metrów. Wizyta kontrolerów sprawiła, że ze startu wycofało się siedmiu z ośmiu uczestników - wszyscy poinformowali o doznanych nagle urazach. W zawodach wystąpił więc tylko jeden sprinter, Lalit Kumar. - Nie mogłem się doczekać rywalizacji z najlepszymi rywalami, ale nikt nie pojawi się na starcie, bo każdy bał się badania. Jako sportowiec czuję się bardzo zawiedziony - powiedział Kumar, który debiutując w imprezie tej rangi niespodziewanie sięgnął po złoty medal nie mając wokół siebie żadnego finałowego przeciwnika.