Nieco ponad miesiąc temu w Niemczech Dominik Kopeć narobił sporego apetytu kibicom polskiego sprintu. Czas 10.05 s podczas mityngu w Dessau-Roßlau był niesamowity - dawał nadzieję, że ponadczasowe 10 sekund Mariana Woronina sprzed 39 lat w końcu może zostać pobite. I że w końcu Polak może zakończyć bieg z czasem, w którym dziewiątka z przodu będzie już oficjalnie. U Woronina też była, ale rezultat, zgodnie z zasadami, zaokrąglono do tych właśnie 10 sekund. Pierwsza niespodzianka jeszcze przed finałem. Odpadł medalista z Monachium 28-letni sprinter przebiegł jeszcze ten dystans podczas Drużynowych Mistrzostw Europy, a później zrobił długą przerwę. Wrócił do startów właśnie dziś, by podkreślić, że na 100 m nie ma w kraju równych sobie. Mistrzem Polski był już cztery razy w pięciu ostatnich latach, tylko start we Włocławku trzy lata temu mu nie wyszedł. Po piętach od lat depcze mu w krajowym czempionacie Przemysław Słowikowski, kolejnej ich rywalizacji można się było spodziewać dziś w finale. Ale nie tylko ich - Polacy pokazali w zeszłym roku, że w tej konkurencji są coraz mocniejsi, a potwierdzeniem tego był brązowy medal w sztafecie podczas mistrzostw Europy w Monachium. I tu już miała miejsce pierwsza niespodzianka - w eliminacjach przepadł brązowy medalista z zeszłego roku, zarazem brązowy medalista z Monachium Patryk Wykrota. Biegacz z Ostrowa Wlkp. uzyskał dopiero 11. czas dnia, a przecież jeszcze w maju biegła na poziomie 10.37. W finale byli za to pozostali najlepsi polscy sprinterzy. Dominik Kopeć mistrzem Polski. Na oczach Mariana Woronina Kopeć nie zawiódł, zawiodła jedynie pogoda. Gdy startowały piątkowe zmagania, nad Gorzowem przeszła ulewa, znacznie spadła temperatura. I do tego momentami mocno wiało - skoczkom w plecy, biegaczom na prostej: w twarz. Nie było więc szans na jakiś rewelacyjny wynik, na emocje nie można za to narzekać. Świetnie z bloków wyszedł Łukasz Żok, Kopeć zdecydowanie zaspał. Co się dzieje z Armandem Duplantisem? Media zaniepokojone, koniec monopolu? W połowie dystansu faworyt był już na czele, ale nie odpuszczał Mateusz Siuda. 28-latek z Agrosu Zamość wpadł pierwszy na metę, czas 10.37 s dał mu piąte złoto. Srebro wywalczył Siuda, brąz - Żok. Dopiero czwarty był Słowikowski, który w czterech poprzednich mistrzostwach Polski zawsze sięgał po srebrne medale. Marian Woronin, który obserwował bieg z trybun, o swój rekord może być na razie spokojny. Na razie.