Jakub Szymański, halowy wicemistrz Europy z ubiegłego roku, jest w rewelacyjnej formie w tym sezonie halowym. W tym pobił rekord Polski na 60 metrów przez płotki, uzyskując czas 7,47 sek. W sumie trzykrotnie tej zimy schodził poniżej 7,50 sek. Do Glasgow, na halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce, przyjechał z apetytem na finał, bowiem miał ósmy wynik na liście zgłoszeń, i na rekord Polski. Polak czekał na decyzję sędziów. Groziła mu dyskwalifikacja w HMŚ HMŚ w lekkoatletyce. Jakub Szymański z ostrzeżeniem, nagły zwrot w sprawie 21-latek pewnie awansował do wieczornych półfinałów (godz. 20.10), ale nie obyło się bez nerwów. Szymański w czasie procedury startowej lekko drgnął i sędziowie odstrzelili falstart. Aparatura wskazała, że to właśnie nasz lekkoatleta zareagował najszybciej (0,055 sek.) i zdecydowanie poniżej dopuszczalnego czasu reakcji (0,100 sek.). To jednak nie jest wyrok, bowiem najpierw trzeba przeprowadzić analizę wykresu ze startu. I sędziowie zajęli się tym przypadkiem. Ich zdaniem to nie był falstart, ale i tak Szymański ukarany został żółtą kartką, oznaczającą ostrzeżenie. To kara za przerwanie procedury startowej. - Pierwsza decyzja startera to była dyskwalifikacja. Zmieniona ona jednak została przez arbitra startu po ponownym przejrzeniu wykresów i zapisu wideo - przekazał Filip Moterski, kierownik techniczny polskiej reprezentacji i szef naszych sędziów, w rozmowie z Interia Sport. Kilkadziesiąt minut po zakończeniu rywalizacji, nastąpił zwrot w sprawie. Cofnięte zostało ostrzeżenie dla Szymańskiego. Najszybszym w eliminacjach był rekordzista świata (7,27 sek. - przyp. TK) Amerykanin Grant Holloway - 7,43 sek. Drugi czas uzyskał Francuz Wilhem Belocian - 7,47 sek., a trzeci Just Kwaou-Mathey. Szymański awansował do półfinału z czwartym wynikiem, a Krzysztof Kiljan z 16. Jeszcze w sobotę wieczorem rozegrane zostaną półfinały (godz. 20.10) i finał (22.30).