Wojciech Nowicki zdobywał złoto w mistrzostwach Europy dwa razy, teraz bronił tytułu. Paweł Fajdek przez lata kapitalnie spisywał się w mistrzostwach świata, przez dekadę nie miał tam sobie równych, ale na kontynencie wywalczył tylko jedno złoto, osiem lat temu. I jeśli na kogoś można było w ciemno stawiać w kontekście złotego medalu, a może nawet samego medalu w Rzymie, to właśnie na obecnego mistrza olimpijskiego. Kilku faworytów, Polak wśród nich. Nie zapowiadało się na dalekie rzucanie, a takie było. I to od początku Nowicki nie jest teraz w wybitnej formie, ani razu nie dorzucił do dzisiaj do 80. metra. Sam mówi, że jest już starszym zawodnikiem, więc robienie dwóch szczytów formy w sezonie jest bardzo trudne. Skupia się więc na igrzyskach w Paryżu, ale rzutem na 79 metrów w eliminacjach pokazał rywalom, że to on może tu rozdawać karty. A głównymi rywalami mieli być: Ukrainiec Mychajło Kochan, Węgier Bence Halasz, ale także Francuz Yann Chaussinand, rzucający ostatnio pod 80 metrów. Obaj Polacy zaczęli bardzo dobrze, właściwie już w pierwszych rzutach zapewnili sobie miejsce w wąskim finale. 78.61 m Nowickiego, który przecież stara się zaczynać spokojnie, mogło już dać nawet medal. Fajdek otworzył konkurs wynikiem 75.88 m, dobrym jak na ten sezon, dającym duży spokój. Mistrz olimpijski prowadził po pierwszej serii, ale w drugiej dalej młot posłał młody Niemiec Merlin Hummel, na 78.85 m. To było już jednak zaskoczeniem. Odpowiedź Nowickiego była natychmiastowa - pierwsza osiemdziesiątka w tym sezonie, 80.14 m. Poprawił się też Fajdek, 77.26 m było jego najlepszym rezultatem w tym roku. Dawało po dwóch seriach piąte miejsce. Ostatni rzut Nowickiego dokonał rewolucji. Złoto dla Polaka W połowie rywalizacji, gdy odsiewano czterech zawodników z wąskiego finału, też wszystko było jeszcze w idealnym porządku. A w czwartej serii Halasz posłał młot na 80.49 m, choć - tak się wydawało - mógł zahaczyć o obręcz. Sędziowie zaliczyli próbę, Węgier wskoczył na fotel lidera. A później Nowickiego na trzecie miejsce zepchnął Kochan, poprawił się na 80,18 m. I tak już zostało. Fajdek zakończył rywalizację szósty, choć przecież swój najlepszy wynik wyśrubował do 77.50 m. Nowicki zaś do 80 metrów dorzucić już nie mógł. W czwartek, p[potem w piątej serii. Aż wyszedł do szóstej, bardzo skoncentrowany. I widać było tę radość, zanim jeszcze pokazali odległość. 80.95 m - to dało złoto. Kochan swoją próbę spalił, młot zahaczył o siatkę, spadł blisko. A Halasz nie był w stanie już odpowiedzieć - 77.71 m taką bowiem nie było. Nowicki więc po raz trzeci z rzędu został mistrzem kontynentu. - Nie spodziewałem się takiego wyniku, bo ten start traktujemy jak sprawdzian na treningu przed Paryżem. Jeszcze nie mam tej formy. Idąc na konkurs myślałem, że będzie trzeba te 80 rzucić, by myśleć o medalu. I nie spodziewałem się, że wygram - powiedział Nowicki w TVP Sport.