Mahuczich pokazuje, że mimo dopiero 20 lat, jest młodą kobietą z żelaza. Kibice doskonale pamiętają mistrzostwa świata w hali, rozegrane w połowie marca w Belgradzie, a więc krótko po rosyjskiej inwazji na kraj graniczącego z nami sąsiada. Jarosława Mahuczich: To przerażające Wówczas rany były bardzo świeże, niezrozumienie dla toczącego się dramatu jeszcze większe, a mimo to Mahuczich zaprezentowała się wspaniale, zdobywając złoty medal. Nie zatrzymał jej nawet fakt, że jechała przez teren ogarnięty wojną, a pokonanie 2000 km zajęło więcej niż trzy doby. Po wszystkim otrzymała ogromny aplauz od zasiadającej na trybunach publiczności, a gdy zabrała głos, wzruszenie udzieliło się nie tylko głównej bohaterce. Mahuczich dostała się do Serbii razem ze swoim chłopakiem oraz trenerką i jej mężem, a następnie przebywała w Niemczech oraz w Turcji, biorąc udział m.in. w turniejach Diamentowej Ligi. Później jej mama, siostra i siostrzenica dołączyły do niej w Niemczech, ale tata i babcia wciąż pozostają w Dnieprze. Czyli we wschodniej części Ukrainy, która pozostaje pod ciągłym ostrzałem. "Jedna strona mojego umysłu mówi mi, że tak jest w porządku, że jadę na mistrzostwa świata, aby pokazać, jak jestem silna. Z kolei druga podpowiada, że może powinnam być teraz w ojczyźnie i pomagać innym wolontariuszom - powiedziała Mahuczich, cytowana przez portal oregonlive.com. W rozmowie z "Rz" świeżo upieczona wicemistrzyni świata z Eugene powiedziała, iż czuje się ambasadorką swojego kraju. Jednak smuci ją jeszcze jeden fakt, którym podzieliła się z dziennikiem. - Piszemy do sportowców z Rosji, ale nam nie odpowiadają. To przerażające, bo kiedyś normalnie rozmawialiśmy. Teraz wszystko się zmieniło. W Ukrainie trwa ludobójstwo naszego narodu - powiedziała skoczkini wzwyż. - Wszystko jest w porządku z moją rodziną i przyjaciółmi, ale codziennie żyję w olbrzymim stresie. Śledzę wiadomości i wiem, że ostatnio na moją miejscowość spadały bomby, ale obrona lotnicza przechwyciła cztery z sześciu pocisków. To trudne, kiedy takie wieści docierają do mnie, gdy jestem za granicą - podsumowała Mahuczich