Tuż po oficjalnym otwarciu mityngu Orlen Cup w Łodzi Bednarek pojawił się na środku hali. Oddał jeszcze jeden skok, poczuł, jak to jest wylądować na materacu po udanej próbie i podziękował publiczności. Potem dostał kwiaty, pamiątkową paterę, usłyszał wiele miłych słów, z głośników poleciało "Simply the best" Tiny Turner i przyznał, że to już naprawdę koniec. Orlen Cup. Łezka w oku Bednarka - Trochę łezka się zakręciła. Wróciły emocje i pomyślałem, że mógłbym wyjść i znów skakać. Czuje się dobrze, ale to już nie te lata - przyznał Bednarek. - To był proces. Fizycznie mogłem jeszcze trenować i próbować, ale głowa podpowiadała, że trzeba już zakończyć. 33-letni łodzianin zapowiadał się na świetnego skoczka. W wieku 14 lat skoczył już dwa metry. Trzy lata później ustanowił rekord Polski juniorów młodszych. Skoczył 2,26 metra. To lepiej niż w tym wieku Artur Partyka, dwukrotny medalista olimpijski. Orlen Cup. Łezka w oku Bednarka - Słyszałem setki razy, że mam być jego następcą i naprawdę mocno się starałem. Artur przyjeżdżał na moje treningi na RKS Łódź i mówił, że rekord Polski seniorów w moim zasięgu. Uprzedziły mnie kontuzje - potwierdza Bednarek. - Cieszę się, że wbiłem się na tak wysoki poziom i dawałem radę wrócić po urazach. To było pół roku leżenia w łóżku, rehabilitacji i pół roku startów. W 2008 roku został wicemistrzem świata juniorów. Rok później skoczył już 2,30 m, zdobył złoty medal młodzieżowych mistrzostw Europy i odniósł największy sukces - brązowy medal mistrzostw świata na otwartym stadionie seniorów. W Berlinie skoczył 2,32 m (szósty wynik w historii polskiego skoku wzwyż). Mistrz - Jarosław Rybakow i wicemistrz - Kiriakos Joanu uzyskali tą samą wysokość, ale wcześniej popełnili mniej błędów. Pięć lat pod znakiem kontuzji - Już w Berlinie borykałem się z kolanem. W 2010 roku chciałem przetrwać przerwać sezon i skoczyłem 2,26 m, a już w kolanie była blokada. Wtedy była pierwsza operacja, w kolejnym druga, bo ta się za bardzo nie udała. Trzeba było zrekonstruować kolano. Do tego jeszcze zerwane ścięgno Achillesa. Lata 2010-2015 były naznaczone kontuzjami. Te przerwy były bardzo męczące. W pewnym momencie bałem się wyjść na trening, czy znów cos nie strzeli. Dziękuje, że wiele ludzi we mnie wierzyło - mówił Bednarek. 2,32 m Bednarek na otwartym stadionie uzyskał jeszcze tylko raz - w 2017 roku. W tym samym roku centymetr wyżej skoczył w hali. 2,33 m pod dachem to drugi wynik w polskim skoku wzwyż. Wyżej skoczył tylko Artur Partyka (2,37 m). Wtedy też Bednarek zdobył też halowe mistrzostwo Europy w Belgradzie (2,32 m). Przebudzenia Bednarka - Przebudziłem się w 2015 roku, wywalczyłem najpierw minimum na MŚ, potem na IO. 2017 dał mi kopa, bo mogłem w końcu wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego na dużej międzynarodowej imprezie. Odkułem się za te kontuzje. Na to czekałem - zaznacza. Długo ciągnące się kontuzje, liczne operacje (w latach 2009-2015) sprawiły, że nie pojechał na igrzyska olimpijskie w Londynie, był za to w Rio de Janeiro, ale nie przebrnął eliminacji. Do Tokio nie uzyskał nominacji olimpijskiej. - Z jednej strony cieszyłem się, że byłem na igrzyskach, ale z drugiej nic tam nie zwojowałem. Walczyłem też o start w Tokio i nawet miałem minimum, ale impreza została przesunięta o rok. I doznałem przepukliny. W brzuchu mam wszytą siatkę - opowiada Bednarek. - To już było za dużo. Uznałem, że czas zakończyć karierę.