Daleko poza granicami Polski odbywają się teraz Igrzyska Azjatyckie. Impreza sama w sobie nie cieszy się dużym zainteresowaniem europejskich kibiców, jednak jeden incydent wywołał niemałe poruszenie w mediach społecznościowych. Otóż w zawodach lekkoatletycznych w biegu na 100 metrów przez płotki tryumfowała reprezentantka Chin, Lin Yuwei, która rywalizowała między innymi ze swoją rodaczką Wu Yanni. Pierwsza z zawodniczek wystartowała z toru czwartego, natomiast druga z toru szóstego. Po przekroczeniu linii mety złota medalistka igrzysk - Yuwei zwróciła się do koleżanki i obie świętowały jej wygraną. Czujne oko kibiców od razu wyłapało jeden szczegół. Piotr Lisek przyznał się do błędu. "Niewiedza nie jest usprawiedliwieniem" Zamieszanie wokół zdjęcia biegaczek. Chińczycy nie mogli na to pozwolić W internecie krąży fotografia wspomnianych lekkoatletek. Okazuje się, że w ich kraju nie jest ona powodem do dumy. Numery, które miały na sobie sportsmenki tworzą cyfrę "64", która w Chinach jest zakazana i pozostaje tematem tabu, a władze rutynowo usuwają wszelkie wzmianki o tym aspekcie z mediów. O co dokładnie chodzi? Otóż liczby nawiązują do daty masakry na placu Tiananmen w 1989 roku, kiedy to wojsko otworzyło ogień do demonstrantów apelujących w Pekinie o reformy polityczne. Co ciekawe, w sieci pojawiły się głosy, że lekkoatletki zrobiły to celowo. "Niektórzy fani Lin pogratulowali jej medalu na Weibo, jednej z największych chińskich platform mediów społecznościowych, ale posty, które zawierały to zdjęcie, zostały zastąpione szarymi kwadratami" - piszą o tej sytuacji Anglicy. Igrzyska na razie idą po myśli Chińczyków, bowiem reprezentanci tego kraju zdobyli do tej pory prawie 300 medali. Rozgrywki potrwają do 8 października. Kuriozalne mistrzostwa i dopingowy skandal. WADA żąda wyjaśnień