Klaudia Wojtunik po porannej dyskwalifikacji złożyła protest, ale ten sędziowie odrzucili. Do akcji wkroczył wówczas Filip Moterski, szef sędziów w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, który złożył ponowny protest. Ten znowu został odrzucony, ale apelacja przyniosła już efekt. Wojtunik została dopuszczona do dodatkowego biegu na skutek pomyłki sędziowskiej. Polka stanęła przed ogromną szansą. W sesji wieczornej biegła sama. Na tym samym torze, na którym rano. - Jak widać, nie każdy bohater nosi pelerynę - skomentowała Wojtunik. Dramat polskiej mistrzyni. Sędziowie byli bezlitośni. Polały się łzy. "Przepraszam" Co to był za bieg! Polka miała swoje pięć minut Stadion bił Polsce brawo, a za jej plecami grupa polskich kibiców dodawała jej otuchy. "Nie jesteś tu sama!" - krzyczeli. To zmotywowało niesamowicie naszą płotkarkę. Chyba nawet za bardzo, bo już na drugim płotku popełniła fatalny błąd. Co ciekawe, kiedy Polka popełniła błąd na drugim płotku, automatycznie wyrzuciła z siebie przekleństwo. - Naprawdę było widać z ruchu ust? - dopytywała. - To nie pamiętam. Tak duże emocje to były. Mogło się zatem coś wymsknąć. Najwyraźniej sama siebie skarciłam za to, co zrobiłam - śmiała się. Jakby tego było mało, to po minięciu linii mety nie zatrzymał się czas. Wojtunik na tablicy zobaczyła wynik 49,5 sek. Czekanie na właściwy rezultat trwało chwilę. Początkowo Polka była zła na siebie, ale zaraz pojawiła się wielka radość i kolejne przekleństwo. - Byłam zaskoczona tym czasem. Dobiegłam na metę i byłam przerażona. Pomyślałam, że miałam taką okazję i jej nie wykorzystałam - opowiadała. Wojtunik pokazała wielki charakter i siłę mentalną. W 2022 roku Belgijka Anna Zagre znalazła się w podobnej sytuacji, ale wówczas upadła zaraz za ostatnim płotkiem. Polka też popełniła błąd, ale się wybroniła. I to w mistrzowski sposób, a na koniec rzuciła się na metę i być może tam decydowała się ta jedna setna sekundy. Nie ma co ukrywać, że dzięki całemu zamieszania Wojtunik miała swoje pięć minut. Ten bieg widziały miliony kibiców przed telewizorami i być może stanie się on hitem Internetu. - Miałam dziś swój czas i mam nadzieję, ze dobrze go wykorzystałam. Mam nadzieję, że ten mój bieg obiegnie świat i będzie to motywacja dla ludzi do walki. Może zyska filmik z tego biegu popularność w mediach społecznościowych. To był najbardziej szalony dzień w moim życiu - zakończyła Polka. Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport