Nowojorski mityng Millrose Games był szóstym tzw. złotym w cyklu World Athletics Indoor Tour - do końca pozostały jeszcze tylko zmagania w Lievin, Toruniu oraz finał w Madrycie. Jak chyba żaden z poprzednich dostarczył znakomitych wyników, głównie w biegach na 60 metrów. W tych płotkarskich padły najlepsze wyniki na świecie w 2025 roku, jeden z nich stracił nasz Jakub Szymański, który w sobotę po godz. 19 przebiegł w Łodzi ten dystans w 6.39 s. O jedną setną jego osiągnięcie poprawił Amerykanin Dylan Beard. To jednak rywalizacja na 3000 metrów dostarczyła kibicom największych wrażeń. Rzadko się bowiem zdarza, by aż dwaj biegacze byli w stanie pobiec lepiej od dotychczasowego rekordu świata. Niesamowita walka dwóch Amerykanów w Nowym Jorku Grant Fisher nowym rekordzistą świata na 3000 metrów Ci biegacze to dwaj Amerykanie: Grant Fisher i Cole Hocker, co jeszcze bardziej rozgrzało nowojorską publiczność. A ta wiedziała, że może paść historyczny wynik. Bieg prowadził najpierw Jack Salisbury, po 1000 metrów tempo nadawał już Casey Comber. A było ono wyjątkowe, nawet świetny Francuz Jimmy Gressier nie był w stanie go wytrzymać. Jak cienie za pacemakerami podążali Fisher i Hocker, bardzo długo trzymał się też Australijczyk Ky Robinson. Odpadł dopiero na 600 metrów przed metą, wtedy też Hocker wyprzedził Fishera. Wydawało się, że w sprinterskim finiszu to on może mieć więcej do powiedzeniai, specjalizuje się jednak w krótszych dystansach. To właśnie Hocker sprawił jedną z większych lekkoatletycznych niespodzianek na igrzyskach, ogrywając na 1500 metrów Jakoba Ingebrigtsena. Wtedy Norweg nadał szalone tempo, ale nie "odczepił" peletonu. No i Hocker skorzystał na ostatnich 100 metrach, zresztą nie tylko on. Fisher zaś więcej sukcesów osiągał na 5000 i 10000 metrów, z Paryża przywiózł dwa brązowe medale. Na tym krótszym z dystansów przegrał z tym samym Ingebrigtsenem. Potrafi jednak biegać też na 1500 metrów, pokazał to sześć dni wcześniej w Bostonie. Fisher skontrował na wyjściu z ostatniego wirażu. Obaj mieli świadomość, że to tempo na rekord świata. Fisher, choć biegł po zewnętrznej i nieco nadrabiał, wytrzymał próbę kontry rodaka. To on poprawił historyczny wynik Etiopczyka Lamechy Girmy sprzed dwóch lat z Lievin (7:23.81). I skasował za to dodatkowe 25 tys. dolarów nagrody. Nowy rekord świata wynosi 7:22.91. Hocker stracił na tych ostatnich metrach 23 setne sekundy. Pozostanie mu satysfakcja, że ma drugi czas w historii. Rekord świata na stadionie na tym dystansie - 7:17.55 - od sierpnia zeszłego roku należy do... Ingebrigtsena. Norweg ustanowił go na Stadionie Śląskim w Chorzowie.