Gdyby nie było repasaży, a stary system - Justyna Święty-Ersetic byłaby w półfinale na 400 metrów już w poniedziałek, po eliminacjach. Wtedy finiszowała w swoim biegu czwarta, czas nie miał już znaczenia. A był doskonały, po dwóch latach w końcu zeszła poniżej 51 sekund. I dziś musiała walczyć w repasażach o jedno z sześciu pozostałych wolnych miejsc w półfinałach. Justyna Święty-Ersetic z nowym rekordem sezonu. Nie dał jednak zwycięstwa, trzeba było czekać 31-letnia Polka pojawiła się na starcie już w pierwszym wyścigu. Zaczęła jakby wolno, wolny był też czas reakcji startowej zdecydowanie najgorszy w stawce. Na ostatnią prostą wyskoczyła trzecia, za Nigeryjką Ellą Onojuvwevwo, zdecydowanie prowadzącą, ale także i Irlandką Sharlene Mawdsley. Ta ostatnia już w Rzymie była w finale mistrzostw Europy, wtedy trochę odpuściła. Z Mawdsley Polka wygrała, choć ta nie odpuszczała. Nigeryjka była za daleko. 50.89 s w swoim czwartym biegu na igrzyskach - to wynik bardzo dobry. Ale nie dawał awansu, trzeba było czekać na inne rywalizacje. Już po drugiej okazało się, że nasza była mistrzyni kontynentu, złota medalistka w sztafecie mieszanej z Tokio, może przygotowywać się do rywalizacji sztafet. Nie tylko Portorykanka Gabby Scott (50.52 s) była lepsza, do tego pobiła rekord kraju. Ale także druga Miranda Coetzee z RPA (50.66 s) i młodziutka Czeszka Lurde Gloria Manuel (50.81 s). Te osiem setnych sekundy na korzyść 19-latki zza południowej granicy o wszystkim przesądziło. Przed kamerami wybitna polska sprinterka nie ukrywała, że czuje zawód. Bo formę przygotowała na te igrzyska najlepszą w całym roku, pokazały to wyniki dwóch ostatnich biegów. I przyznała, że w poniedziałek wylała sporo łez, tak bardzo liczyła na awans. Stawkę półfinalistek chwilę później powiększyła jeszcze Brytyjka Victoria Ohuruogu (50.59 s), a druga w tym biegu Łotyszka Gunta Vaicule była minimalnie gorsza od Justyny. A później uzupełniła mistrzyni USA Kendall Ellis - z rezultatem 50.44 s. A że druga tutaj Irlandka Sophie Becker miała czas o pół sekundy gorsza od Polki, o awansie marzyć nie moga. Święty-Ersetic została więc tą najlepszą bez awansu, szkoda. W środę w półfinale powalczy za to Natalia Kaczmarek.