Sułek przed skokiem w dal zajmowała czwarte miejsce w łącznej klasyfikacji, z niewielką stratą do drugiej Noor Vidts i trzeciej Anouk Vetter. Jednak po biegu na 200 metrów Polka nie zatrzymała się w strefie wywiadów. Pokazała, że ma kłopoty z mięśniem dwugłowym i udała się do lekarzy. Potem jednak przekazała wiadomość, że zamierza walczyć dalej. Konkurs skoku w dal zaczęła jednak niezwykle pechowo, bo choć skakała daleko, to dwie pierwsze próby spaliła. Została jej jedna, ostatnia, która miała zaważyć o tym, czy w ogóle zostanie sklasyfikowana i podtrzyma swoje medalowe nadzieje. Sułek mocno się skoncentrowała, by dobrze trafić w rozbieg. Udało jej się to doskonale, a na dodatek uzyskała odległość 6,55 m, co jest jej nowym rekordem życiowym. To już druga "życiówka", jaką Polka pobiła w Monachium z kontuzją. Przed nią jeszcze dwie konkurencje, a medal wydaje się na wyciągnięcie ręki, bo po skoku w dal wróciła na drugą lokatę w klasyfikacji generalnej. Czytaj także: Polka z kontuzją pobiła rekord życiowy Po rekordowym skoku nasza zawodniczka zalała się łzami. Widać było, że uszło z niej wielkie napięcie, a ta próba sporo ją kosztowała.