Pia leciała do Paryża z jasnym celem - znaleźć się wśród ośmiu najlepszych płotkarek świata. W Eugene i Budapeszcie, w mistrzostwach świata, ta sztuka się nie udała. Formę przed igrzyskami przygotowała znakomitą, pobiła swój rekord życiowy, zbliżyła się na jedną setną do rekordu Polski Grażyny Rabsztyn. Ale jednocześnie świat nie próżnował, rywalizacja poszła mocno w górę. Dziś nadszedł dla Pii ten najważniejszy dzień. Pia Skrzyszowska razem z Tobi Amusan, co do tysięcznej. Obie musiały czekać Polka pobiegła już w pierwszym półfinale, chyba z najmocniejszą obsadą. Ale bardzo szybko dystans pokonała jedynie brązowa medalistka mistrzostw USA Grace Stark - w 12.39 s. Później trwała zacięta walka, zupełnie pogubiła się mistrzyni świata z Budapesztu Danielle Williams. Jamajka skończyła szósta. A Devynne Charlton, mistrzyni rekordzistka świata z hali na 60 m, Skrzyszowska, Tobi Amusan (rekordzistka świata i była mistrzyni świata na 100 m przez płotki) wpadły niemal równo. Ta pierwsza, znakomita Bahamka, wygrała jednak z resztą o pięć setnych, zmierzono jej 12.50 s. Polka i Nigeryjka zaś musiały czekać na rozstrzygnięcie zapisu z fotokomórki. Były równo, a jak się później okazało - równo co do tysięcznej części sekundy. 12.548 s - to dokładny odczyt. Pozostało więc czekać, co się stanie w dwóch pozostałych biegach, tylko jedna z zawodniczek z trzecich bądź czwartych miejsc mogła mieć lepszy czas od nich. Drugi półfinał zgodnie z planem Polki. Został ten trzeci. A w nim mistrzyni Europy przesądziła sprawę W drugim to się nie stało, bo tylko dwie najlepsze pobiegły szybciej od Polki i Nigeryjki: Alaysha Johnson (12.34 s) i Nadine Visser (12.43 s). A trzecia Bahamka Charisma Taylor - już nie (12.63 s). Została więc trzecia, też bardzo mocna seria. I tu znacznie szybsze były: broniąca złota z Tokio Jasmine Camacho-Quinn (12.35 s), Amerykanka Masai Russel (12.42 s) i Jamajka Ackera Nugent (12.44 s). Pozostało czekanie na czwarty wynik, ten najważniejszy. Mistrzyni Europy, Cyrena Samba-Mayela, ku radości kibiców, uzyskała 12.52 s. I to jej wystarczyło A Pia, tak jak Ewa Swoboda, dziewiąta na świecie w swojej konkurencji. - Z jednej strony jest OK, bo było lepiej. A z drugiej nie, bo prawie dotknęłam finału - mówiła Pia przed kamerą Eurosportu, ocierając łzy.