Sobotnia Gala Mistrzów Sportu, czyli 87. Plebiscyt Przeglądu Sportowego i Polsatu na najlepszego sportowca Polski 2021 roku, trzymała w napięciu do samego końca i miała wiele emocjonujących momentów. Świetne wrażenie pozostawił po sobie m.in. Dawid Tomala, który najpierw został zakwalifikowany do najlepszej "10", a finalnie uplasował się tuż za podium, na czwartym miejscu. - Czwarte miejsce, słabo troszkę... Liczyłem na więcej - puścił oko 32-latek, a cała sala zgromadzona w warszawskim hotelu Double Tree by Hilton zareagowała śmiechem i gromkimi brawami. Na wszelki wypadek sam bohater nadmienił, że oczywiście pozwolił sobie na żart. Robert Lewandowski "na bogato" podczas licytacji medalu. Dawid Tomala zachwycony Najważniejsze słowa mistrza padły chwilę później: - Chciałbym zrobić coś dobrego i tym samym jutro (w niedzielę - przyp. AG) oddaję swój złoty medal na licytację. Wierzę, że teraz pomoże on komuś innemu stanąć na nogi i z tego miejsca pozdrawiam Kacperka. Jutro licytacja, tak że wyciągać portfele i jedziemy na bogato - dodał, po raz drugi wzbudzając aplauz ze strony sportowców i oficjeli, zasiadających na sali. Oglądaj też: Dawid Tomala: Róbmy wspólnie coś dobrego Następnie Dawid Tomala razem z Robertem Lewandowskim, wybranym najlepszym sportowcem 2021 roku, usiedli obok siebie, wspólnie udzielając wywiadu na antenie Polsatu Sportu. W pewnej chwili obaj zostali zapytani, co najlepszego wzięliby od siebie nawzajem. "Lewy" odparł, że złoty medal. Dodał przy tym, że jemu nie było i już nie będzie dane powalczyć o olimpijski krążek. Ostatecznie Robert Lewandowski nie po raz pierwszy udowodnił, że ma wielkie serce i szczodrze potrafi dzielić się swoim majątkiem. W wielu tego typu akcjach bierze udział po cichu, bez afiszowania się, ale tym razem publicznie zachęcony do licytacji otwarcie stwierdził, że o tej akcji niech będzie jak najgłośniej. Lewandowski nie rzucił słów na wiatr i przebił wszystkich, wykładając za złoto Tomali 280 tysięcy złotych. A największym wygranym będzie 12-letni Kacper Woźniak, który potrzebuje kosztownej operacji. Walka toczy się o to, aby chłopiec stanął na nogi. - Robert zrobił mi ogromną niespodziankę. Najpierw powiedział, że chciałby mieć złoto z igrzysk olimpijskich, po czym dodał, że taka sytuacja raczej nie będzie miała miejsca jeśli chodzi o piłkarską reprezentację. Po czym wylicytował medal, dzięki czemu możemy pomóc Kacperkowi oraz innym dzieciom. Jestem bardzo szczęśliwy i właściwie cały czas pozostaję w szoku - skomentował specjalnie dla Interii Tomala, którego "złapaliśmy" tuż przed odprawą na lotnisku. Mistrz olimpijski w poniedziałek udał się bowiem do Portugalii, a konkretnie do dobrze znanego sobie Monte Gordo, gdzie rozpocznie tak długo oczekiwane przygotowania. Za reżimem treningowym zdążył już bowiem szczerze zatęsknić. Pochodzący z Bojszów sportowiec zdradził nieco kuchni z przebiegu licytacji. - Zaczęło się od kwoty 50 tysięcy złotych i była tam grupa ludzi zainteresowanych krążkiem, których ja nie znałem. Organizatorzy wcześniej jednak weryfikowali te osoby, żeby nie było niemiłych sytuacji. Dlatego też odszedłem od początkowego pomysłu, czyli przeprowadzenia licytacji przez internet. Zostało mi to odradzone, aby nie doszło do sytuacji, że ktoś podałby najwyższą kwotę, po czym pojawiłyby się problemy z wpłatą środków. Myślę jednak, że jeszcze podejmę taką próbę, bo zdaję sobie sprawę, że jest liczne grono ludzi, którzy chcieliby mieć złoty medal u siebie na półce. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mogli komuś pomóc, a w zasadzie jestem tego pewien - zapowiedział Tomala, który równolegle powołał do istnienia własną fundację "ToMali zwycięzcy". Czytaj też: Dawid Tomala chce pomagać dzieciom chorym i z domów dziecka Mówiąc o kolejnych licytacjach, Dawid Tomala ma na myśli nie tylko ewentualne następne medale, o które już niebawem będzie walczył. Szybko bowiem okazało się, że wylicytowane przez Roberta Lewandowskiego złoto pozostanie przy najlepszym polskim chodziarzu. Dawid Tomala o Robercie Lewandowskim: Jakbyśmy znali się całe życie - Tak, już przekazano mi informację, że Robert chce mi oddać medal. Jednak najpierw ten "krążek" musi trafić do rąk Roberta, który szybko wyleciał do Monachium. Na tę chwilę medal pozostał w Warszawie i dopiero po tym, jak zostanie Robertowi przekazany, mamy się spotkać w dogodnym dla nas terminie i z powrotem ma być u mnie. To następna jakaś zupełnie nieprawdopodobna historia. Generalnie mam wrażenie, że to wszystko, co nieprzerwanie dzieje się w moim życiu od igrzysk w Tokio, jest jakąś magią, czymś absolutnie niesamowitym - uśmiecha się Dawid Tomala. Śledząc przebieg gali można było odnieść wrażenie, że chodziarz razem z Lewandowskim szybko złapali wspólny język i dobrze czuli się w swoim towarzystwie. - Muszę powiedzieć, że wcześniej tak naprawdę znałem Roberta tylko z telewizji, oglądając mecze z jego udziałem. Aż teraz po raz pierwszy spotkaliśmy się, a ja czułem, że nadajemy na tych samych falach. Rozmawialiśmy pierwszy raz, a miałem wrażenie, jakbyśmy znali się całe życie. To superczłowiek i bardzo kontaktowy - komplementuje "Lewego" bohater z Tokio. Przy okazji gali okazało się, co potwierdził sam Lewandowski, że w wewnętrznym głosowaniu sportowców nasz najlepszy polski piłkarz na pierwszym miejscu w plebiscycie umieścił właśnie Tomalę. Jak wyjaśnił, duże wrażenie zrobiła na nim cała historia towarzysząca zawodnikowi AZS Politechnika Opolska i wyboista droga do Tokio, która - jak pamiętamy - wymagała od niego m.in. pracy na budowie, by zarobić pieniądze na jak najlepsze przygotowania do igrzysk. Artur Gac Zobacz też: