Ponad 50 000 osób zginęło, a tysiące zostało rannych po poważnych trzęsieniach ziemi, które nawiedziły południową Turcję i północną Syrię 6 lutego i ponownie 20 lutego tego roku. Skalę tragedii aż trudno objąć wyobraźnią. To tak, jakby w jednej chwili wyludniło się miasto, wielkością zbliżone np. do Krosna na Podkarpaciu. W tych tragicznych okolicznościach, gdy Turkom w jednej chwili zupełnie odwróciły się priorytety, kraj znad Bosforu podjął trud przyznanych mu w 2020 roku mistrzostw. Zaraz po kataklizmie spekulowano, czy gospodarze czempionatu powezmą najbardziej radykalną decyzję, która w obliczu tragedii byłaby w pełni zrozumiała. Zresztą kilka dni po pierwszym trzęsieniu ziemi, w tej samej hali, Atakoy Atletizm Salonu, miały odbyć się krajowe mistrzostwa krajów bałkańskich. I zostały one odwołane. O kwestię decyzyjności dopytaliśmy opiekuna reprezentacji Polski, Buraka Ercana. Attache reprezentacji Polski, Burak Ercan: Dziękuję całemu polskiemu państwu i obywatelom - Chwilę po trzęsieniu ziemi, ponieważ cały czas była to praca zespołowa, mieliśmy pewne wątpliwości, czy uda się wszystko przeprowadzić. Motywacja na chwilę spadła, ponieważ do rozwiązania były inne problemy. Natomiast uczestnictwo innych drużyn cały czas motywowało do tego, żeby morale wróciły i jednak zorganizować te mistrzostwa. Jesteśmy bardzo wdzięczni osobom, które wtedy pomogły i zespołom narodowym, które tutaj przyjechały - powiedział attache "Biało-Czerwonych". Ercan szczególnie pokłonił się Polsce, wyrażając ogromną wdzięczność za wszystko, łącznie z finalnym udziałem w imprezie. - Chciałbym podziękować całemu polskiemu państwu i wszystkim obywatelom. To wasz kraj, jako jeden z pierwszych, dotarł do nas z pomocą. Zarówno ratownikom, którzy uczestniczyli w akcjach poszukiwawczych i wydobywczych ofiar, jak również wszystkim osobom z waszego kraju, które wspierały tę akcję w sposób materialny. Gospodarka turecka została dotknięta wieloma kryzysami, od pandemii, przez finanse, po tragedię, która generuje bardzo duże straty finansowe. Dlatego Turcy, poza wsparciem organizacyjnym, będą przede wszystkim w najbliższych latach potrzebowali wsparcia materialnego. Liczymy na pomoc ze strony Funduszy Europejskich, to dzięki nim będziemy mogli odbudowywać tę część kraju, która została zrujnowana - usłyszeliśmy od opiekuna naszej kadry. W samym Stambule, oddalonym od miejsca tragedii o ok. 1200 km, nie daje się odczuć niepokojów mieszkańców. Zapytany o tę kwestię Burak Ercan stwierdził, że największe miasto Turcji odrobiło tragiczną lekcję i obecnie, w przypadku nie daj Boże trzęsienia, przynajmniej nowe zabudowania nie złożyłyby się jak domki z kart. - Stambuł jest bardzo dużym miastem, a jego mieszkańcy czują się bezpiecznie. Jedynie niewielka część miasta może budzić obawy o stan techniczny oraz normy budowlane, czy były one przestrzegane. Z kolei każdego z nowych budynków jesteśmy pewni. Wyciągnęliśmy bolesną lekcję z trzęsień ziemi, które w Stambule miały miejsce w 1999 roku, a też pochłonęło bardzo wiele żyć - stwierdził Ercan. Artur Gac ze Stambułu