Polscy lekkoatleci wylecieli do Stanów Zjednoczonych, do Eugene, gdzie wezmą udział w rozpoczynających się 15 lipca mistrzostwach świata. Zawody potrwają przez 10 dni. Swoich sił próbować będzie Paweł Fajdek (rzut młotem), który przed trzema laty wywalczył jedyne złoto dla Polski. Na starcie staną też medaliści zmagań w Dosze - Wojciech Nowicki (rzut młotem), Piotr Lisek (skok o tyczce) i kobieca sztafeta 4x100 w składzie Anna Kiełbasińska, Justyna Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan i Małgorzata Hołub-Kowalik. Tuż przed rozpoczęciem sportowych zmagań ostatnia z pań przekazała informacje, które mogą zmartwić jej fanów. Najsłabsze mistrzostwa Polaków od lat? Prezes Olszewski: Szanse są dość skromne MŚ w Eugene. Małgorzata Hołub-Kowalik przyznaje: "Forma nie jest taka, jak bym chciała" Hołub-Kowalik niemal do samego końca nie była pewna, czy poleci na zawody do USA. Ostatecznie weźmie w nich udział, lecz niezbyt optymistycznie ocenia swoje aktualne możliwości. Oczywiście lekkoatletka nie poddaje się. Realnie patrzy na swój potencjał, lecz jednocześnie liczy, że być może sprawi jakąś niespodziankę i osiągnie taki wynik, który zaskoczy nawet ją samą. "Nie jestem typem, który indywidualnie pokazuje 100 procent swoich możliwości, zawsze w sztafetach biegam lepiej. Mam nadzieję, że tak też będzie w tym roku" - zadeklarowała. Sprinterka jest ważnym punktem drużyny nie tylko pod względem sportowym. Uchodzi za dobrego ducha zespołu, odpowiedzialnego za kształtowanie przyjemnej atmosfery. Z tego powodu nie unika porównań do... Sławomira Peszki. Skandaliczne warunki treningowe lekkoatletów przed MŚ w Eugene