Ewa Swoboda rok temu podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie zaliczanego do cyklu Diamentowej Ligi pobiegła z czasem 10,94 s, bijąc tym samym rekord życiowy i zbliżając się na 0,01 sekundy do rekordu Polski Ewy Kasprzyk z 1986 roku. Tego rezultatu nie poprawiła do dziś, chociaż po drodze zaliczyła kilka bardzo udanych startów. 27-latka w Rzymie zajęła drugie miejsce w mistrzostwach Europy, a podczas igrzysk olimpijskich po raz kolejny w karierze zeszła poniżej 11 sekund, notując w eliminacjach czas 10,99. Niestety, w Paryżu zabrakło jej 0,01 sekundy do awansu do ścisłego finału igrzysk, co, patrząc na poziom prezentowany przez światową czołówkę, byłoby ogromnym osiągnięciem. Swoboda swoje tegoroczne występy zwieńczyła w Chorzowie, czyli tam, gdzie przed rokiem biła rekord życiowy. Bieg ukończyła na szóstym miejscu z czasem 11,03 s, a po starcie w rozmowie z TVP Sport najpierw nawiązała do kapitalnej atmosfery panującej na trybunach Stadionu Śląskiego. "Dawno nie widziałam takiego tłumu na Stadionie Śląskim. Naprawdę jest bardzo miło, bardzo głośno i czuć duże wsparcie. Super, że tylu ludzi się tutaj pojawiło" - powiedziała. Pękła bariera, rekordowy bieg Polki, nareszcie. A gwiazdy się nie spieszyły Ewa Swoboda o rekordzie Polski: Będzie uciekał mi cały czas Sprinterka szczerze przyznała, że nie jest zadowolona ze swojego biegu. Jak tłumaczyła, "zestresował ją spiker", przez co nie była odpowiednio skoncentrowana. "Nie zdążyłam zareagować tak, jak powinnam. Później się spinałam. Powiem tak: jest słabo, ale to ostatni start. Chciałam lepiej" - skwitowała. Swobodę zapytano o to, czy myślała, że uda jej się pobić rekord Polski, skoro już rok temu, właśnie w Chorzowie, była blisko pobicia wyczynu Ewy Kasprzyk. W odpowiedzi 27-latka zupełnie szczerze oceniła swoje szanse. Po tych słowach halowa wicemistrzyni świata wyjaśniła, że w tym roku nie miała wiele czasu na to, by "zrobić porządną robotę" podczas przygotowań, ponieważ na początku maja na Bahamach odbywały się olimpijskie kwalifikacje sztafet, które zaburzyły przygotowania. "Żeby biegać poniżej 11 sekund trzeba dużo roboty, a nie że ta robota jest mieszana i niedokładna. Tego mi najbardziej szkoda" - wyjaśniła. W Chorzowie z czasem 10,83 s wygrała Tia Clayton, druga była Marie-Josee Ta Lou-Smith, a trzecia Tamari Davis. Chorzów oszalał, Armand Duplantis z rekordem świata. Dziesiąty raz w historii