Pierwszego dnia czempionatu pod dachem w Glasgow nie mieliśmy ani jednego powodu do zadowolenia. Starty "Biało-Czerwonych" rozpoczęły się od eliminacji w biegu na 800 metrów, w których udział wzięły Angelika Sarna i Anna Wielgosz. Indywidualnie to zawodniczka CWKS Resovia mogła szukać większego pocieszenia, bo ustanowiła rekord życiowy 2.01,58, ale wynik zbladł w kontekście tego, że podobnie jak młodsza koleżanka ekspresowo pożegnała się z najważniejszą imprezą w sezonie halowym. Anna Kiełbasińska z niepokojącą wiadomością ws. kadry w Glasgow Później, jeszcze w sesji - nazwijmy ją okołopołudniowej - przyszedł czas na Mateusza Borkowskiego, ale rezultat 26-latka był równie mizerny. Olimpijczyk z Tokio przepadł w eliminacyjnej stawce rywali w biegu na 800 m i przybiegł na ostatniej pozycji. Nadzieje na to, że całego dnia nie zakończymy na tarczy, dawały jeszcze wieczorne starty w eliminacjach biegu na 1500 m kobiet. Niestety zarówno Martyna Galant, jak również Weronika Lizakowska były tylko tłem dla rywalek i również pożegnały się z imprezą na jej najwcześniejszej fazie. W studiu TVP Sport mieliśmy w pewnym momencie ciekawą wymianę zdań, rozpoczętą przez naszego byłego znakomitego dyskobola, Piotra Małachowskiego. Emerytowany 40-letni sportowiec, dwukrotny wicemistrz olimpijski, mistrz świata i dwukrotny mistrz Europy, wskazywał, że niektórym naszym zawodnikom brakuje sportowej złości, która kipiałaby z nich po nieudanych startach. Perorował, że właśnie on całym sobą wysyłał sygnał, że jest rozczarowany i liczył na więcej, gdy jakieś zawody nie poszły po jego myśli. W polemikę, nazwaną przez dziennikarza prowadzącego studio czymś na kształt "intelektualnego MMA", ze starszym kolegą weszła nasza obecna gwiazda biegów na 400 m, Anna Kiełbasińska. Wyśmienita sportsmenka, multimedalistka najważniejszych imprez sportowych, na czele ze srebrem w sztafecie 4x400 m podczas igrzysk olimpijskich w Tokio, z pozycji telewizyjnej ekspertki (w Glasgow nie startuje), już pod wieczór przekazała niepokojący komunikat.