Iga Baumgart-Witan ma już chyba za sobą czas kontuzji i na koniec kariery może jeszcze powalczyć w mistrzowskiej imprezie. W eliminacjach Polka spisała się przyzwoicie. W swojej serii zajęła drugie miejsce, a wynik 52,18 sek., to był dziewiąty czas eliminacji i najlepszy rezultat tej zawodniczki w tym sezonie. Przełom u naszej gwiazdy. Znowu się cieszy i... uczy biegać Iga Baumgart-Witan: wahałam się, czy w ogóle wyjść na start Do półfinału awansowała także Justyna Święty-Ersetic, a w nim czeka już na koleżanki Natalia Kaczmarek. - Czekałam na końcowe rozstrzygnięcia, ale raczej byłam spokojna o to, że ten wynik da półfinał, choć zawsze jest niepewność. Jestem zadowolona z tego biegu, bo czułam się naprawdę nieźle. Mocno odczułam jednak wysoką temperaturę na stadionie. Do tego od dwóch dni zmagam się z migreną. Mimo tego było nieźle. Każdy kolejny bieg pokazuje mi, że jestem naprawdę dobrze przygotowana do tego sezonu. Wszystko idzie w dobrym kierunku - cieszyła się Iga Baumgart-Witan. Polka w tym biegu pokazała wielkie serce. Walczyła do końca o każdą setną część sekundy. - Po biegu powiedziałam do koleżanek, że to był mój ostatni raz, że więcej już nie będę biegać, bo tak kocham ten dystans. A tymczasem jutro znowu stanę na starcie. To trudny i nieprzyjemny dystans, ale fajny, bo czujemy się na nim wielkie. Z drugiej strony on wykańcza i psychicznie, i fizycznie. Zaraz po biegu sędziowie wyganiali nas ze stadionu, a my w niecenzuralnych słowach powiedziałyśmy, co o tym myślimy i żeby oddalili się od nas. To jest przecież 400 metrów i po biegu potrzebujemy chwilę, by dojść do siebie - dodała. Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport