Jarosława Mahuczich od dawna nie jest postacią anonimową. To mistrzyni świata i Europy, a także brązowa medalistka olimpijska z Tokio. O tym, że może pobić rekord świata w skoku wzwyż, dyskutowano otwarcie. Cel zrealizowała w niedzielne popołudnie, podczas zawodów Diamentowej Ligi w Paryżu. W ostatniej próbie przeskoczyła poprzeczkę zawieszoną na wysokości 2,1 m. O centymetr poprawiła w ten sposób najlepszy dotychczas rezultat z 1987 roku. Niesamowity rekord świata. Czekaliśmy na to 37 lat! Legendarna mistrzyni gratuluje Mahuczich rekordu świata. "Szepnęłam jej na ucho" - Cieszę się, że rekord świata w skoku wzwyż kobiet wynosi obecnie 210 cm. Byłam pewna, że kiedyś to nastąpi. Osiągnięcie Ukrainki Jarosławy Mahuczich jest historyczne nie tylko dlatego, że pobito rekord trwający 37 lat. Także dlatego, że te 210 cm udowadnia, iż ludzkie możliwości są nieograniczone i rozwiewa twierdzenia pesymistów, że niektóre rekordy w lekkoatletyce pozostaną na zawsze - powiedziała dotychczasowa rekordzistka Stefka Kostadinowa, cytowana przez serwis sport.ua. - Miesiąc temu w Rzymie byłam w gronie oficjeli, którzy nagradzali Mahuczich po zdobyciu przez nią złota w ME. Podczas ceremonii mocno ją przytuliłam i szepnęłam jej do ucha, że jest gotowa na rekord świata. Nawet się śmialiśmy, bo powiedziałam jej, że na igrzyskach olimpijskich w Paryżu może skoczyć 207 cm, a potem 210 cm. Udało jej się to w Paryżu, na krótko przed igrzyskami olimpijskimi - dodała Bułgarka. Kostadinowa rekord świata ustanawiała w Rzymie podczas mistrzostw świata. Nie mogła wówczas wiedzieć, że jej rezultat pozostanie niepobity aż do 2024 roku. Teraz wiadomość o wyczynie Ukrainki zastała ją... ponownie w stolicy Włoch. - Gratuluję Mahuczich, życzę jej nowych zwycięstw i rekordów, ale nie przestaję wierzyć, że kiedyś rekord znów stanie się bułgarski. Jest pewna symbolika w tym, że wiadomość dotarła do mnie w Rzymie, gdzie 37 lat temu skoczyłam 209 cm - zauważyła legendarna lekkoatletka.