12.98 s - na tyle wyznaczone zostało minimum dla zawodniczek specjalizujących się w biegu na 100 m przez płotki, by wystąpić w Rzymie. A Polska, dzięki złotemu medalowi Pii Skrzyszowskiej w Monachium, może w tej konkurencji wystawić aż cztery zawodniczki. W tym roku poniżej 13 sekund pobiegła dotąd... jedynie Skrzyszowska. Nie oznacza to, że inne zawodniczki stracą szanse, bo mogą przecież wejść z rankingu. Tyle że między nimi konkurencja jest spora. Marika Majewska kolejną Polką z czasem poniżej 13 sekund. Rekord życiowy poprawiony o 16 setnych Skrzyszowska w swoim jedynym dotąd starcie, w Dosze, uzyskała dwa tygodnie temu rewelacyjne 12.53 s. To jej drugi czas w karierze, zdecydowanie najszybsze otwarcie sezonu w karierze. Przed rywalizacją w Rzymie wystąpi jeszcze tylko raz - w najbliższy wtorek w Ostrawie. Ona jednak niczym nie musi się przejmować, przygotowuje dwa szczyty formy, na Rzym i Paryż, formę ma już wybitną. A za jej placami trwa walka o te pozostałe miejsce, choć z tej walki jedna z płotkarek już się... wypisała. Mowa o Marice Majewskiej, która po prostu... wypełniła minimum na start w mistrzostwach Europy, a i pokazała, że jest w stanie powalczyć o igrzyska olimpijskie. Do tej pory jej rekordem życiowym było 13.06 s, uzyskane latem zeszłego roku w Warszawie. W sobotnim Memoriale Janusza Kusocińskiego było już całkiem nieźle (13.11 s), ale szybsze od niej były w tym roku Klaudia Siciarz (13.02 s, ale 12.96 s w zeszłym roku, też dające minimum) i Alicja Sielska (13.07 s w Warszawie). A są jeszcze przecież doświadczone: Klaudia Wojtunik czy Karolina Kołeczek. Mało tego, Wojtunik, niedługo po Majewskiej, w niemieckim Dessau-Roßlau, uzyskała czas 12.96 s - to jej rekord życiowy, również oznaczający wypełnienie minimum na ME. Świetny półfinał, gorszy finał. Polka wyjawiła, co się stało po rekordzie życiowym Majewska na swoim obiekcie, jest przecież zawodniczką AZS AWF Gorzów, spisała się znakomicie. Nie tyle w finale, co w eliminacjach, w których wykorzystała lekki wiatr w plecy. Od początku biegła w znakomitym rytmie, tablica na mecie wskazała 12.90 s. Nowy rekord życiowy, jedenasty wynik w historii startów Polek na tym dystansie. To oznaczalo oczywiście awans do finału, z ogromną, blisko półsekundową przewagą nad resztą rywalek. W finale już tak dobrze nie było, 22-latka popełniła błąd na samym początku, lekko straciła rytm. I tak jednak wygrała, choć w dość kiepskim czasie - 13.26 s. To i tak istotne, bo za wygraną w mityngu rangi Continetal Tour Bronze też są punkty do rankingu. - Jak zobaczyłam czas na fotokomórce, to pojawiły się emocje, takie nie do opisania. To było moje marzenie - mówiła po biegu w TVP Sport. - Wynik w finale odbiega od tego z eliminacji, ale były tu cztery pory roku, dużo się działo. Emocje też pojawiło się sporo, starałam się wyciszyć, ale było mało czasu. Zaczęło wiać, padać, zrobiłam, co mogłam - dodała.