Diamentowa Liga w Paryżu dla wielu lekkoatletów ma szczególne znaczenie, bo nie dość, że to pierwsze tej rangi zawody od miesiąca, to jeszcze na dodatek w miejscu, w którym za miesiąc odbędą się igrzyska olimpijskie. Na innym, większym stadionie, ale mimo wszystko - właśnie nad Sekwaną. Także dla europejskich młociarzy, którzy formalnie o diamenty nie rywalizują. Ich zmagania są jakby doczepione do tej prestiżowej imprezy, w cieniu, tu na dodatek jeszcze w formule łączonej. Naprzemiennie więc swoje serie wykonywali panowie i panie, a znanych nazwisk w obu konkursach nie brakowało. Mimo, że w stawce znalazło się tylko pięć kobiet i pięciu mężczyzn. Wśród tych drugich zaś całe podium ostatnich mistrzostw Europy, choć żaden z medalistów tym razem... nie wygrał. Paweł Fajdek najlepszy w Paryżu, Wojciech Nowicki znów tuż za nim. Podobnie jak i inne tuzy rzutu młotem Był więc mistrz Europy, zarazem aktualny mistrz olimpijski Wojciech Nowicki, był srebrny w Rzymie Bence Halasz, by brązowy Mychajło Kochan. A do tego Holender Denzel Comenentia i właśnie Paweł Fajdek. 35-latek z OŚ AZS Poznań jest na fali wznoszącej, w mistrzostwach Polski w końcu oddał, po blisko dwóch latach, rzut na ponad 80 metrów, trzy razy z rzędu pokonał Nowickiego. Choć to akurat nie ma aż tak wielkiego znaczenia - mistrz z Białegostoku nie ukrywa, że ciężko trenuje, a zwolni dopiero w połowie lipca. By szybkość i świeżość mieć na olimpijskie zmagania, w których będzie przecież fenomenalny Kanadyjczyk Ethan Katzberg. Fajdek też zresztą się nie obija na treningach, ale po sukces - i powrót na podium wielkiej imprezy pierwszy raz od lipca 2022 roku - zmierza trochę inną drogą. Już rzuca równo, po 77-80 metrów, w każdych zawodach ma kilka takich rzutów. W Paryżu akurat trafił się tylko jeden, ale tam wszyscy mieli problem z nowym i tępym kołem, to duża przeszkoda dla młociarzy, potrzebujących szybkości przy kręceniu obrotów. Z Paryża prosto na Węgry. Najlepsi młociarze znów staną w szranki, w prestiżowym memoriale W drugiej kolejce Fajdek uzyskał 77.13 m - ta odległość dała mu ostatecznie pierwsze miejsce. Jeszcze na sam koniec rzucił pod 76 metrów, ale wtedy był już pewny pierwszej lokaty. Nowicki do ostatniej kolejki przystępował z drugiej pozycji, choć wynik 74.95 m zbyt okazały nie był. Zawodnik Podlasia za każdym razem rzucał po 73-74 metry, młot nie chciał spadać dalej. W szóstej serii wyprzedził go na moment Kochan (75.13 m), ale Polak za chwilę, jak to ma w zwyczaju, odpowiedział - na 75.17 m. Te cztery centymetry zadecydowały o drugiej pozycji. Halasz tym razem spisywał się słabiej, 74.56 m rzucił już w pierwszej kolejce, wtedy prowadził - ale się nie poprawił. Okazję do rewanżu dostanie już za dwa dni - wszyscy najlepsi pojawią się na jego terenie, w Székesfehérvárze. W Gyulai István Memorial koło będzie zapewne dużo szybsze, a i wyniki - lepsze. Rywalizację pań wygrała Amerykanka Brooke Andersen (73.27 m), przed Francuzką Alexandrą Tavernier (69.73 m) i swoją rodaczką Janee Kassanavoid (69.66). Andersen, posiadaczka najlepszego w tym roku wyniku na świecie, w igrzyskach nie wystąpi, podobnie zresztą jak brązowa medalistka ostatnich MŚ Kassanavoid - obie zawaliły mistrzostwa USA, będące dla nich kwalifikacją olimpijską.