- Nawet nie wiem jak karp smakuje, nigdy nie miałem go w ustach. Dlaczego? Pozostał sentyment z dzieciństwa, kiedy bawiłem się z nimi w jednej wannie. Kiedyś tak bowiem było, że się kupowało go tydzień przed wigilią, on leżał i czekał na swoją kolej, a ja się z nim kąpałem. Od tego czasu moja przyjaźń z tą rybą stała się na tyle wielka, że nie jestem w stanie jej skonsumować - wspominał. Ulubionej wigilijnej potrawy nie ma, ale "bigosem nie pogardzę. Teraz nie trzeba już być tak bardzo restrykcyjnym i podoba mi się, że można sobie pozwolić na trochę mięska" - przyznał mistrz świata z 2001 roku. Sam też lubi gotować, ale świąteczny stół jest wspólnym dziełem. - Kilka osób przygotowuje dania. Sam jednak staram się pomagać jak tylko mogę - podkreślił. Na Nowy Rok nie ma specjalnych życzeń, ale "chciałbym, by w końcu nikt i nic mnie nie denerwowało. Zdrowy też bym chciał być" - powiedział. Przygotowania do letniego sezonu Ziółkowski rozpoczął już na początku listopada. Najpierw był obóz w Szklarskiej Porębie, potem we Władysławowie. - Po Sylwestrze wybieram się do Spały. Pod koniec stycznia natomiast do Portugalii, a potem, po tygodniowym pobycie w kraju, lecimy do RPA. Pierwszy start planuję na początek maja w mityngu w Osace - zapowiedział. Po nieudanej współpracy z Białorusinem Piotrem Zajcewem postanowił tym razem przygotowywać się do sezonu ze swoim byłym rywalem i sparingpartnerem Krzysztofem Kaliszewskim. - Bardzo dobrze się rozumiemy, może dlatego, że od wielu lat się znamy. Można powiedzieć, że Krzysiu był perkursorem nowej fali rzutu młotem w naszym kraju. To ja poprawiłem jego rekord Polski juniorów. Przez moje dwa najlepsze lata w karierze - 2000 i 2001 roku ćwiczyliśmy razem, był moim sparingpartnerem i niejednokrotnie mocnym bezpiecznikiem. Treningowo i towarzysko, jak ludzie i przyjaciele znamy się bardzo dobrze - opowiadał. Sparingpartnerem już jednak nie jest, ale "pracujemy nad tym. W tej chwili za bardzo jeszcze przypomina balonik z Kubusia Puchatka, ale z czasem mam nadzieję, że będzie lepiej. Jak byliśmy w Szklarskiej Porębie, to ambitnie poruszał się z nami po górach. Na pewno wyjazdy do ciepłych krajów, jak RPA sprzyjają temu, by wysmuklić sylwetkę. Być może nawet wystartuje wtedy w mistrzostwach Polski seniorów, bo wiadomo, że poziom tej konkurencji niestety mocno podupada. Na pewno byłoby mi bardzo miło wystartować razem z trenerem" - zdradził. W ostatnich latach różnie bywało u Ziółkowskiego ze zdrowiem. Od dawna nie przetrenował całego okresu przygotowawczego. - W tej chwili jest znakomicie, nic mnie nie boli. Mam nadzieję, że tak też zostanie, wtedy jestem w stanie rzucać regularnie na odległość 82 metrów. To wynik, który jest realny - ocenił. Co to może dać na sierpniowych mistrzostwach świata w Berlinie, nie wiadomo, ale "zapewni na pewno ścisłą czołówkę. Ze stolicy Niemiec nie muszę wracać z medalem, ale na pewno zadowolony, czyli chciałbym wystartować na miarę swoich możliwości. Docelowo przygotowuję się do igrzysk w Londynie w 2012 roku i na tym bazuje cały plan przygotowawczy" - zaznaczył Ziółkowski.