Bieg pań na 400 metrów był przedostatnim akcentem Memoriału Janusz Kusocińskiego, zaczął się tuż przed godz. 21.30. Dla biegaczek nie były to już optymalne warunki do szybkiego pokonania dystansu jednego okrążenia, znacznie się bowiem ochłodziło. Faworytka była jedna, Natalia Kaczmarek, ale można też było oczekiwać ciekawej rywalizacji innych reprezentantek Polski, które walczą o miejsca tak w zawodach infywidualnych, jak i o miejsca w sztafecie. I te wyniki dostarczyły już pewnych zaskakujących rozstrzygnięć. Czas Kaczmarek nieco gorszy niż w Diamentowej Lidze. Wiadomo już dlaczego Kaczmarek biegła 400 metrów tylko raz, jeszcze w kwietniu. W Diamentowej Lidze w Xiamen do końca starała się naciskać Marileidy Paulino, uzyskała w Chinach czas 50.29 s. Później były trzy świetne występy w World Relays na Bahamach, dające kwalifikacje sztafet na igrzyska, w Chorzowie przyszedł czas na start na polskiej ziemi. Podopieczna trenera Marka Rożeja pobiegła zgodnie z przewidywaniami - spokojnie wygrała całe zmagania, choć jeszcze na wyjściu na ostatnią prostą można było mieć nadzieje, że trochę powalczy z nią Brytyjka Laviai Nielsen. Nie dała jednak radym, gdy Polka, swoim zwyczajem włączyła wyższy bieg. Na mecie dzieliła je ponad sekunda, Kaczmarek uzyskała 50.42 s. To oczywiście dało jej łączną wygraną, choć warto wspomnieć, że w biegu B, rozegranym blisko pięć godzin wcześniej, Irlandka Sharlene Mawdsley pobiła życiówkę z czasem 50.72 s. To tylko podkreśla, jak groźna Irlandia będzie w sztafetach, zwłaszcza mieszanej. Rhasidat Adeleke będzie zapewne "łamać" barierę 50 sekund. Nowe buty wicemistrzyni świata. Takie, jakie ma Femke Bol - Wydaje mi się, że stać mnie na więcej, ale warunki dziś na to nie pozwalały - mówiła wicemistrzyni świata w TVP Sport już po biegu. Choć zdaniem jej trenera, o żadnych rekordach w Chorzowie nie było jeszcze mowy. - Otworzyłam odważnie, chciałam pobiec mocno, bo też wiem, że nie mam za dużo tych startów. Na ostatnią prostą wyszłam już sama, więc nie mogłam pobiec na 100 procent. Moim atutem jest to, że mogę się z kimś pościgać - mówiła Kaczmarek. Pochodząca z Drezdenka biegaczka ma konkretny plan na najbliższe tygodnie, musi przygotować dwa szczyty formy. Pierwszy, na mistrzostwa Europy w Rzymie, drugi zaś - na igrzyska w Paryżu. - Czuje się super, biega się lekko, czekam tylko, by przełożyć to wszystko na wyniki. Mam marzenie, by pojechać do Rzymu już ze złamaną granicą 50 sekund, a tam już zakręcić się w okolicach życiówki - zaznaczyła. W Chorzowie startowała w specjalnym obuwiu, które do tej pory przeznaczone było dla nielicznych gwiazd, m.in. dla Femke Bol. I to po zaledwie kilku treningach. - Są podobne do tamtych, inna jest trochę podeszwa, ma trochę więcej karbonu. Nie wiem, czy to pomaga, ale mi się biega dobrze, a to najważniejsze - podsumowała. Zaskakujące wyniki innych Polek. Rekordowa Aleksandra Formella, gorszy czas Justyny Święty-Ersetic Za plecami Kaczmarek trwała rywalizacja innych reprezentantek Polski, z elity brakowało Anny Kiełbasińskiej i Małgorzaty Hołub-Kowalik. Gdy było cieplej, w biegu B, kapitalnie spisała się Aleksandra Formella - czas 52.20 s oznaczał jej nowy rekord życiowy, dał piąte miejsce. W biegu A czwarta była Marika Popowicz-Drapała (52.32 s), szósta Iga Baumgart-Witan (52.78 s), siódma Kinga Gacka, choć świetnie zaczęła (52.83 s). Dopiero ósma zaś Justyna Święty-Ersetic (53.68 s).