Natalia Kaczmarek spokojnie rozpoczęła bieg na Stadionie Śląskim, ale za to drugą część dystansu pokonała błyskawicznie. Linię mety minęła jako pierwsza z czasem 49,48 sek. Nikt nigdy nie pokonał na polskiej ziemi dystansu jednego okrążenie szybciej. To także wynik gorszy tylko o 0,2 sek. od rekordu Polski, który od 1976 roku należy do Ireny Szewińskiej. Gwiazda nie wystartowała w Chorzowie. Wielki pech mistrzyni świata Natalia Kaczmarek i szczęśliwy Stadion Śląski Po biegu długo dochodziła do siebie. Do strefy wywiadów dotarła po ponad 30 minutach i wciąż jeszcze miała problemy, by rozmawiać. Tak wiele kosztował ją ten bieg. - Trochę odpaliła - śmiał się Marek Rożej, trener naszej sprinterki, która uzyskała piąty w tym roku wynik na świecie. Wygląda na to, że Stadion Śląski jest dla pani szczęśliwy. Natalia Kaczmarek: - I to bardzo. Co roku poprawiam tutaj swój rekord życiowy. Mam nadzieję jednak, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa i w Budapeszcie na mistrzostwach świata zbliżę się jeszcze bardziej do rekordu Polski, choć już ten wynik jest naprawdę niesamowity. Była pani nim zdziwiona? - Czułam, że to jest szybki, a do tego czułam się niesamowicie, ale jednak tak duże rekordy życiowe zawsze robią wrażenie. Nie przejęła się pani tym, jak po 200 metrach "odjechała" Lieke Klaver? - Taki był plan na ten bieg, by nieco luźniej zacząć tę pierwszą część dystansu. Wiedziałam, że na drugiej będę w stanie powalczyć. Do końca rywalizowała pani z Holenderką. - Wiedziałam, że ona będzie bardzo mocna. Nie wierzyłam jednak w takiej obsadzie w to, że wygram. Liczyłam jednak na to, że mogę być druga. Dominikanka Marileidy Paulino musiała chyba ciężko znieść podróż, bo ten bieg nie był podobny do tego, co prezentuje. "Pozwala uwierzyć w to, że można dokonać rzeczy wielkich" Najważniejsze momenty sezonu dopiero przed panią, bo w drugiej połowie sierpnia odbędą się w Budapeszcie mistrzostwa świata. Ten rezultat pozwala mieć nadzieję na dobry występ. - Wiem, że będę tam walczyła o najwyższe miejsca, bo mój nowy rekord życiowy jest na poziomie światowym. Poza tym nie jestem jeszcze w optymalnej dyspozycji. Ta ma się pojawić właśnie na mistrzostwa świata. Przed tą imprezą wystartuję jeszcze tylko w Monaco i w mistrzostwach Polski w Gorzowie Wielkopolskim. Nie ukrywam, że moje występy rozbudzają apetyty przed mistrzostwami świata. Przecież w Diamentowej Lidze najgorszym moim miejscem w tym sezonie jest czwarta lokata. Ma pani za sobą też jeden z najważniejszych momentów w życiu, bo niedawno zaręczyła się pani z Konradem Bukowieckim. Data ślubu jest już ustalona? - Na razie nie. Teraz najważniejsze są starty, a po sezonie pewnie zaczniemy myśleć. To chyba dodało pani też energii? - To prawda. Jeśli układa się życie prywatne i jest mniej zmartwień, to wtedy jest na bieżni o wiele łatwiej. Nie pamiętam takiej owacji, jaką dostała pani jeszcze przed startem, a potem już po biegu? - Też nie pamiętam czegoś takiego. Chciałabym jednak doświadczać tego częściej, bo to zdecydowanie dodaje pewności siebie. Pozwala uwierzyć w to, że można dokonać rzeczy wielkich. W Chorzowie - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport Show Ewy Swobody na Stadionie Śląskim. "Nie będę was okłamywać"