Polska w igrzyskach olimpijskich w Paryżu wystąpi we wszystkich rywalizacjach sztafetowych poza męską 4x100 metrów. Nie ma co ukrywać, że szczególnie liczymy na walkę o medale w sztafecie mieszanej 4x400 metrów i kobiecej 4x400 metrów. W tej pierwszej konkurencji w Tokio Biało-Czerwoni zostali pierwszymi w historii mistrzami olimpijskimi, co było wówczas wielką sensacją. W rywalizacji kobiet nasze lekkoatletki sięgnęły w Tokio po srebrny medal. Wzruszające sceny w Bydgoszczy. Polska gwiazda zalała się łzami. "To koniec!" Natalia Kaczmarek ogłosiła ważną decyzję. Zrezygnowała ze startu w sztafecie w Paryżu Na niespełna miesiąc przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich w Paryżu, Natalia Kaczmarek, która biegała w Tokio w obu wspomnianych sztafetach, ogłosiła, że zrezygnuje ze startu w jednej z nich. Zaraz po wygranym finale mistrzostw Polski na 400 metrów Kaczmarek przyznała, że w Paryżu nie wystąpi w rywalizacji sztafet mieszanych 4x400 metrów. To bez dwóch zdań zmniejsza szanse naszej drużyny na walkę o medale. 26-latka legitymuje się przecież trzecim w tym roku wynikiem na świecie na 400 m. To prawdziwa torpeda, która wiele dałaby tej sztafecie. Kaczmarek nie wystąpiła też w sztafecie mieszanej 4x400 m w niedawnych mistrzostwach Europy w Rzymie. Bez niej polska drużyna w składzie: Karol Zalewski, Marika Popowicz-Drapała, Maksymilian Szwed i Aleksandra Formella, zajęła dopiero siódme miejsce. Decyzja o tym, by Kaczmarek odpuściła rywalizację w tej konkurencji, okazała się strzałem w "10". Polka skupiła się na indywidualnym starcie, zostając mistrzynią Europy. Przy okazji pobiła 48-letni rekord Polski, uzyskując czas 48,98 sek. i to w dodatku biegała z infekcją. Nasza wielka gwiazda po sukcesie w Rzymie wystąpiła w kobiecej sztafecie 4x400 m. Na ostatniej zmianie ruszyła nieprawdopodobnie szybko. Odrobiła ogromne straty, ale zapłaciła za to zdrowiem w końcówce. Ostatecznie Polki zajęły piąte miejsce, a Kaczmarek po biegu wylądowała u lekarzy, bo pojawiły się u niej problemy z oddychaniem. Jeszcze na miejscu przeszłą szereg badań, bo - jak przekazywał nam Marcin Rosengarten, menedżer zawodniczki - kiedy Polkę podłączono do urządzeń takich, jak na OIOM-ie, to wszystko zaczęło od razu wyć i się świecić. Na szczęście sytuacja została opanowana. Ze zdrowiem Kaczmarek jest już wszystko w porządku. Od Rzymu miała już kilka startów i prezentowała się równie wyśmienicie. W Bydgoszczy nie dała szans rywalkom w afrykańskim upale. - Jestem tylko człowiekiem i w Rzymie nie wytrzymałam trudów rywalizacji w połączeniu z infekcją. Może nie był mi potrzebny ten start w sztafecie, ale chciałam pomóc dziewczynom. Myślałam, że przywieziemy medal. Nie udało się i trochę tego potem pożałowałam, ale takie podjęłam wówczas decyzje. Najważniejsze, że nic się nie stało. Jestem zdrowia i mogę dalej trenować i startować. Po Rzymie odpuściłam wprawdzie kilka dni, bo musiałam przejść wszystkie badania, ale okazało się, że jest wszystko w porządku. Skoro lekarze tak powiedzieli, to nie było przeciwwskazań do kolejnych startów. Czuję się dobrze i to jest najważniejsze - powiedziała Kaczmarek w rozmowie z Interia Sport. Z Bydgoszczy - Tomasz Kalemba, Interia Sport