Patrząc na składy półfinałów na 400 m, dla Natalii Kaczmarek ten bieg miał być tylko przetarciem przed finałem. Wicemistrzyni świata czterokrotnie biegła ten dystans w tym sezonie, najgorszy czas, 50.42 s, miała w Memoriale Janusza Kusocińskiego w Chorzowie. Rzecz w tym, że żadna z jej siedmiu rywalek nigdy w karierze nie osiągnęła nawet takiego rezultatu. Patrzyliśmy więc ciekawi, jak Polka pokaże się w tym półfinale, ale też co pokaże Rhasidat Adeleke. Irlandka z lepszym rekordem życiowym, zarazem pokazująca, że w tym roku jest już w stanie trzymać mocne tempo do samego końca. Jak w World Relays na Bahamach, jak w finale sztafety mieszanej, gdzie wygrywając z Lieke Klaver przyczyniła się do sensacyjnego złota dla Irlandii. Najgroźniejsza rywalka Natalii Kaczmarek oszczędzała siły. Gdy trzeba było przyspieszyć, zrobiła to Adeleke pokazała się już w pierwszym biegu, w którym miała też być Iga Baumgart-Witan. Nasza wicemistrzyni olimpijska w sztafecie wycofała się jednak z rywalizacji, oszczędzając siły na biegi rozstawne. Tam Polki mają spore szanse na podium. Irlandka pobiegła jakby trochę na pół gwizdka, na ostatniej prostej musiała nawet gonić Laviai Nielsen. Po to, by z pierwszego, a nie drugiego miejsca awansować do finału. I nie ryzykować gorszego toru, gdy w poniedziałek przyjdzie walczyć o medal. Na końcu zaś przyspieszyła i wygrała z czasem 50.54 s. Nielsen utrzymała drugą pozycję (50.73 s), broniąc się przed atakiem zaledwie 18-letniej Czeszki Lurdes Glorii Manuel (51.06 s). Ona musiała czekać na rozstrzygnięcia w kolejnych dwóch seriach i liczyć na jeden z dwóch najlepszych czasów. Awans Natalii Kaczmarek, nie było mowy o jakiejkolwiek sensacji. Polka nie musiała się wysilać A później była już seria z udziałem Natalii Kaczmarek. Jeszcze bez takich emocji, jakie czekać nas będą w poniedziałek wieczorem, ale jednak Polka musiała pokazać choć trochę swojej mocy, nie zostawić rywalkom żadnych wątpliwości. Biegła po ósmym torze, szybko dogoniła Czeszkę Terezę Petržilkovą, a później... nie miała już kogo gonić. Choć mocno rozpoczęła też Irlandka Sophie Becker, goniąca Polkę. Jeszcze na 70 metrów przed finiszem równo z Polką były: Austriaczka Susanne Gogl-Walli i Rumunka Andrea Miklós. A później wicemistrzyni świata na moment przyspieszyła i nie zostawiła żadnych wątpliwości. Wygrała w czasie 50.70 s, przed Miklós (51.13 s) i Gogl-Walli (51.14 s). - Dawno się tak nie stresowałam, może dlatego, że tak późno zaczęłam te mistrzostwa. Lekko odparłam ich atak, ale ostatnie sto metrów było już pod pełną kontrolą - mówiła Kaczmarek w TVP Sport. W trzecim biegu o miejsce w finale walczyła Justyna Święty-Ersetic, była mistrzyni kontynentu z Berlina. Tym razem jednak zabrakło jej pary, nawet na ostatniej prostej. Po stu metrach była szósta, po dwustu i trzystu metrach - także. Zwykle była w stanie atakować w końcówce, teraz zaś nie zdołała. Dobiegła ostatnia - w czasie 52.18 s. A Lieke Klaver znów pokazała, że nie można jej lekceważyć przy podziale medali.