Natalia Kaczmarek, aktualna wicemistrzyni świata w biegu na 400 metrów, jest jedną z wielkich faworytek do złotego medalu mistrzostw Europy. W półfinale nie dała szans rywalkom w swoim biegu, wygrywając go z czasem 50,70 sek. To był trzeci wynik półfinałów. Najszybsza była Irlandka Rhasidat Adeleke - 50,54 sek. Drugi wynik należał do Holenderki Lieke Klaver - 50,57 sek. Finisz imienia Natalii Kaczmarek. Oszczędny bieg, końcówki można się było spodziewać Dziwna sytuacja ptzed biegiem Natalii Kaczmarek - Kontrolowałam cały bieg. Nie był on na sto procent. Udało się zatem awansować do finału niewielkim kosztem. Przyznam jednak szczerze, że bardzo stresowałam się przed startem. Nie wiem dlaczego. Może przez to, że tak późno zaczynałam, a wcześniej oglądałam starty innych. To dziwne, bo bardzo rzadko się stresuję. Może to jednak dobrze - przyznała Kaczmarek. Kaczmarek wyraźnie zwalniała na ostatniej prostej, ale uczyniła to dość późno. - Widziałam ostatnio finał chodu kobiet i to było straszne, że Hiszpanka straciła medal w taki sposób. To jest przestroga dla wszystkich. Sama nie chciałam popełnić takiego błędu - mówiła Polka. Teraz czas na regenerację. Będzie zatem mrożenie nóg i masaż. Kaczmarek podtrzymała też gotowość startu w sztafecie 4x400 m, dodając, że ma nadzieję wywieźć z Rzymu dwa medale. Naszej gwiazdy zabrakło w sztafecie mieszanej 4x400 m. Zapytana o ten występ, odparła: - Uważam, że skład był dobry. Na ten bieg miały wpływ zmiany dokonywane z tyłu. Nawet gdybym wystartowała, to pewnie medalu by nie było, bo poziom był bardzo wysoki. Liczę jednak na to, że do igrzysk każdy złapie optymalną formę i będzie jak w Tokio. Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport