Zaczęła pani sezon od pobicia rekordów życiowych na 300 i 400 metrów. Czy to zwiastun poprawienia rekordu Polski? Ciężko powiedzieć, rekord kraju został całkiem niedawno poprawiony. Na pewno czuje się dobrze i mam nadzieję, że stać mnie na kolejną "życiówkę". Rezultat Anny Kiełbasińskiej 51,10 to super wynik, ja nie myślałam o tak szybkim bieganiu. Chciałam zakręcić się koło 51,70, bo wcześniej na hali miałam dużo słabszy rekord. A teraz ciężko określić, jak szybko mogę jeszcze pobiec. Przed sezonem czuła pani, że otwarcie może być tak mocne? Tak, już na treningach było dobrze i liczyłam, że poprawię rekord życiowy. Na otwartym stadionie była duża poprawa i byłabym zawiedziona, gdybym nie poprawiła się również na hali. Z drugiej strony, ciężko to porównywać, hala ma swoją specyfikę, ale cieszę się, że pobiegłam te 51,58. To bardzo dobry wynik, choć mam nadzieję, że stać mnie na jeszcze więcej. Pani w ogóle lubi biegać w hali? Tak średnio, że tak powiem. Wcześniej nie bardzo się tam odnajdywałam, ale teraz trochę mi się poprawiła szybkość i czuję się pewniej. Teraz zobaczymy, jak będzie więcej mocnych rywalek i będziemy biegły w "kupie". Przed panią start w halowych mistrzostwach świata w Belgradzie. Stawia pani przed sobą jakiś konkretny cel? Na razie nie, bo nie wiem nawet, czy będę biegać indywidualnie. Już cztery Polki mają minimum, a wystartować mogą tylko dwie, tak że dopiero na mistrzostwach Polski okaże się, które z nas wystartują. Mam nadzieję na występ w sztafecie, gdzie będziemy walczyć o złoty medal. Jesteśmy w takiej dyspozycji, że nas na to stać. Czy fakt, że w tej imprezie nie wystartuje Małgorzata Hołub-Kowalik to dla Was duży cios? Na pewno jest nam przykro. Gosia od lat biega w sztafecie, w poprzednim sezonie razem zdobywałyśmy medal na halowych mistrzostwach Europy, ona zawsze super biega, jest dla nas dużym wsparciem. Jednak najważniejsze jest zdrowie i jak jej coś doskwiera to uważam, że czasami trzeba podjąć takie decyzje. Bo będzie nam bardziej potrzebna w sezonie letnim. Czytaj także: Złe wieści dla "Aniołków Matusińskiego" Przed panią start w Copernicus Cup w Toruniu. Występy w Polsce dają większą motywację? To jest, moim zdaniem, najlepsza hala w Europie i super mi się tutaj biega. Te obiekty są różne, dużo zależy od profilowania łuków czy od nawierzchni. No i do tego start w Polsce to dodatkowa motywacja, bo kibice będą nas, mam nadzieję, wspierać. Będzie też okazja do konfrontacji z innymi dziewczynami z kadry, ale też z gwiazdami pokroju Femke Bol. To stanowi dodatkowy bodziec czy rywalki nie mają dla pani znaczenia? Cieszę się, że pobiegnę w mocnej stawce. Liczę, że dzięki temu zrobię dobry wynik, bo może mnie ta rywalizacja zmotywuje i napędzi do szybszego biegania. Nie wiem, czy wygram, bo i Femke czy Lieke Klaver to świetne zawodniczki, więc ciężko będzie z nimi walczyć, ale będę się starać i na pewno dam z siebie wszystko. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, wspominała pani, że jest fanką Novaka Djokovicia. Śledziła Pani jego perypetie w Australii? Tak szczerze, to przestałam się w to zagłębiać. Wtedy przebywaliśmy akurat w RPA, a ja ostatnio w ogóle staram się unikać wiadomości covidowych. Można byłoby dostać depresji od tych wszystkich złych wieści.