Lekkoatletyka zaczęła się już w czwartek, rywalizacją pań i panów w chodzie na 20 km, ale po ulicach Paryża. Stade de France przyjęło gigantów sportu dopiero dzisiaj - i od razu zaczęło się dziać wiele. Z udziałem reprezentantów Polski, a na pierwszy ogień poszedł nasz wielki mistrz Wojciech Nowicki. A zaraz po nim - Maria Żodzik. Pierwszy rzut Nowickiego i już bardzo nerwowo. Miało być trochę inaczej Nowicki w swoim ostatnim rzucie próbnym, jeszcze w dresie, posłał młot gdzieś między 73. a 74. metr. Rozgrzewkowo, bez szybkich obrotów w samym kole. A to świadczyło, że jest dobrze, że to 77 metrów nie powinno być większym problemem. Serię zaczął jednak Ukrainiec Mychajło Kochan, wielki rywal obu Polaków w walce o medale. Regularnie rzucał ostatnio w okolice 80. metra, przekraczał tę granicę, ale do 81 jeszcze nie dotarł. Tyle że tę próbę spalił, co było wielkim problemem dla kolejnych młociarzy. Wydawało się, że dla Polaka nie będzie, a tymczasem Nowicki "przekręcił" swoją próbę, młot nie poleciał w środek promienia, a minął go o kilka metrów z lewej strony. Poza obszar, w którym mierzy się odległość. Mało tego, było to tylko w okolicach 75 metrów, trenerka naszego mistrza Joanna Fiodorow aż zerwała się ze swojego krzesełka. Problem miał także Francuz Yann Chaussinand, który w maju też wygrywał z Polakami, rzucając niemal 80 metrów, a dodatkowo dramaturgię zwiększał fakt, że po rzucie Francuza młot zaplątał się w siatce i organizatorzy nie mogli go wyjąć. Wszyscy czekali, czekali, aż w końcu postanowiono, że sprzęt... zostanie na swoim miejscu. Chorwat Matija Gregurić ruszył więc do boju, uzyskał 71.48 m. Do końca pierwszej serii nikomu nie udało się zaliczyć wyniku kwalifikacyjnego, na początku drugiej uczynił to w końcu Kochan, 77.42 m dało mu już odpoczynek. Polak pojawił się jako piąty, tym razem było dużo, dużo lepiej. Choć Fiodorow nerwowo się kołysała, ale później się uśmiechnęła. 76.15 m nie dawało pewno awansu, ale patrząc na całą stawkę - tylko kataklizm mógł go pozbawić. A po chwili wynik, to już w ogóle rzadkość, skorygowano na 76.32 m, Polak wyprzedził więc Norwega Thomasa Mardala (76.16 m), był pierwszym "oczekującym" na finał. Gdy jednak zaczynał trzecią serię, spadł na czwarte miejsce, kwalifikację wywalczył Kanadyjczyk Rowan Hamilton (77.78 m). Polak zaś rzucił znów za bardzo w lewo, do ego tylko 75.50 m. I zrobiło się niezwykle nerwowo, bo po chwili przerzucił go Chaussinand (76.86 m). Piąte miejsce, w drugiej grupie wielu świetnych zawodników, z Katzbergiem, Fajdkiem, Halaszem. Nie tego pewnie oczekiwał Nowicki. Eliminacje trwają.