Jarosława Mahuczich ma dopiero 22 lata, ale też wszelkie predyspozycje, by stać się jedną z najbardziej utytułowanych lekkoatletek w historii. Pierwsze srebro w mistrzostwach świata wywalczyła w Dosze jako 17-latka, dziś ma trzy krążki ze stadionu, właśnie dołożyła drugi w hali. Miał być złoty, jak dwa lata temu w Serbii, bo wszystko przecież na to wskazywało. W poprzednim roku wygrywała co się tylko dało, jedynie w dwóch mityngach Diamentowej Ligi w Lozannie i Monako pozwoliła na sukces rywalkom. Nie miało to jednak znaczenia, bo mistrzostwo świata w Budapeszcie było jej dziełem, podobnie jak triumf w finale DL w Eugene. Tam postawiła się jej właśnie Nicole Olyslagers, stworzyły pasjonujące show, obie skoczyły po 2.03 m. A ten rok Ukrainka też zaczęła kapitalnie - w Chociebużu pod koniec stycznia skoczyła 2.04 m, przebiła o centymetr najlepszy rezultat w sezonie Australijki, choć ze stadionu. W Nowym Jorku też uzyskała dwa metry - nikt jej nie zagroził. Jedna wielka faworytka, wszystko szło po jej myśli. Australijce został ostatni skok - stał się cud W Glasgow Ukrainka zaczęła od 1.92 m - wtedy w stawce pozostało aktywnych już tylko pięć rywalek. Na 1.95 m - cztery, a na 1.97 - tylko ona i Olyslagers. Australijka zaczęła na niższej wysokości, ale też nie miała większych problemów. Strąciła dopiero właśnie to 1.97 m, a Mahuczich się udało - dosłownie, bo zahaczyła poprzeczkę, a ta nie spadła. Miała więc już sporą przewagę, na dodatek rywalka skakała 1.99 m jako pierwsza. Obie zaliczyły dwie nieudane próby, gdy Olyslagers przeszła nad poprzeczką, a za chwilę skoczyła w górę z radości. Ukraince, wielkiej faworytce, zostało ostatnie podejście. Podkreślała swoje przywiązanie do kraju, nawet powieki wymalowała w żółto-niebieskie barwy. Była też największą nadzieję na sukces dla Ukrainy, jak u nas jest Ewa Swoboda. A nawet bardziej. Mahuczich nie musiała skakać wyżej, bo przecież gdyby też zaliczyła 1.99 m w trzeciej próbie, byłaby pierwsza. Ale nie dała rady, doszło do wielkiej sensacji. Pierwszy raz od lipca zeszłego roku skończyła konkurs bez dwumetrowej wysokości. Ukrainka rozczarowana? Może, ale zachowała się z wielką klasą Mahuczich zachowała się jednak z klasą - pogratulowała rywalce, później wykonała razem z nią i trzecią w konkursie Słowenką Lią Apostolovski honorowe kółko. Szansę na odegranie się będzie miała już w wakacje podczas paryskich igrzysk. Z Tokio przywiozła tylko brąz, teraz mimo wszystko będzie jednak główną faworytką. Choć musi już poważnie liczyć się z australijską mistrzynią świata z hali. Olyslagers próbowała jeszcze skoczyć 2.02 m - nie dała jednak rady.