Dominik Kopeć wciąż goni rekord Polski Mariana Woronina (10,00 sek.) w biegu na 100 metrów. Goni też naszego sprintera stulecia w liczbie medali mistrzostw Polski. W Bydgoszczy właśnie zrównał się z Woroniem. Obaj mają po osiem medali MP, podobnie jak Aleksander Szenajch i Marian Foik. Tyle że Kopeć ma sześć złotych, a Woronin osiem. 29-latek przed rokiem mocno zbliżył się do wyniku rekordzisty Polski. Uzyskał 10,09 sek. Niedawno uzyskał czas 10,09 sek. Po kontuzji, jakiej nabawił się zimą, nie ma zatem już śladu. Pojedynek najszybszych Polek. Pia Skrzyszowska uspokoiła kibiców Dominik Kopeć rozczarowany. Igrzyska zobaczy w telewizji. "Przepraszam" W mistrzostwach Polski Kopeć chciał przybliżyć się do startu w igrzyskach. W eliminacjach uzyskał 10,22 sek. przy minimalnie sprzyjającym wietrze. W finale jednak sprinterzy trafili na fatalne warunki. W nich nie było możliwe uzyskanie wartościowych wyników. Lekkoatleta Agrosu Zamość wygrał, ale czas 10,63 sek. jest jednym ze słabszych w historii, jeśli chodzi o mistrza Polski. Tyle że zawodnicy zmagali się z porywistym wiatrem, bo wiało z prędkością 2,6 m/s. - Bieg eliminacyjny to była bajka, choć warunki nie pomagały. 10,22 sek. z wieloma błędami, ale byłem zadowolony. Jak zobaczyłem, co się dzieje przed finałem, jak wszedłem w bloki i mnie cofało, to wiedziałem, że po tym biegu mogę zapomnieć o igrzyskach. Z góry było wiadomo, że nie będzie dobrego czasu w takich warunkach. Jak tylko się wyprostowałem na dystansie, to poczułem, że to jest koniec. Czułem się, jakbym biegł nie 100 a 200 metrów. Nie miałem siły przepychać się z tym wiatrem. Szkoda, bo jestem w formie. W tym roku miałem nie biegać szybko po urazie, jakiego nabawiłem się zimą, a jednak wypracowałem dobrą formę. Zabrakło mi jednak trochę czasu. Robiłem, co w mojej mocy, ale nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Przepraszam - powiedział wyraźnie rozczarowany Kopeć po finale 100 metrów na MP. - Już nawet nie chciałem, by w Bydgoszczy warunki nam pomagały, ale liczyłem na to, że przynajmniej nie będą przeszkadzały. Tyle by wystarczyło. Niestety. Ten bieg finałowy, to była porażka - dodał. Kopeć w rankingu olimpijskim jest wyraźnie pod kreską. Tylko cud dałby mu kwalifikację. Zdecydowanie bliżej tego jest Oliwer Wdowik. W Paryżu nie zobaczymy naszej sztafety 4x100 metrów, która przecież oczarowała nas w Monachium, zdobywając brązowy medal mistrzostw Europy w 2022 roku. 29-latek nigdy nie miał okazji wystąpić w igrzyskach, a do lat jest najszybszym Polakiem, a do tego jednym z najszybszych w Europie. Kolejna szansa przed nim będzie za cztery lata. Będzie miał wówczas 33 lata. - Wszystko zależy od tego, jak moje ciało będzie się zachowywać z czasem. Na razie jest naprawdę fajnie. Po kontuzji z lutego nie ma już śladu. Jestem w szoku, że tak szybko to wyleczyłem. Za juniora byłem leniwy i na treningach bardzo, ale to bardzo się oszczędzałem. Nie jestem zatem wyeksploatowany. Jak tylko wziąłem się za solidną robotę, to od razu pojawiły się wyniki. Zobaczymy, co będzie za cztery lata - zakończył. Z Bydgoszczy - Tomasz Kalemba, Interia Sport