Najszybszy człowiek świata poległ w Poznaniu
Fenomenalny występ Pii Skrzyszowskiej na 100 m przez płotki, dwa świetne czasy Anny Kiełbasińskiej na nietypowych dystansach, porażka Jamajczyka Yohana Blake'a, mającego drugi czas w historii na 100 i 200 metrów oraz potężna ulewa i wichura, która popsuła rywalizację w drugiej części zawodów - tak można podsumować lekkoatletyczny mityng Poznań Athletics Grand Prix 2022.
- Oby tylko pogoda dopisała - mówił dzień przed zawodami nasz najlepszy tyczkarz Piotr Lisek, a jego słowom wtórował oszczepnik Marcin Krukowski. No i wykrakali - o ile wiatr wspomagał biegaczy w pierwszej części rywalizacji, to mniej więcej w połowie zmagań nad Poznaniem pojawiły się ciemne chmury, zaczęło lać i potężnie wiać. Do tego zrobiło się zimno. Akurat rozpoczynała się rywalizacja oszczepników, a tyczkarze zaliczyli pierwsze wysokości. Zaraz po tym zaczęli strącać poprzeczkę raz za razem, więc Lisek triumfował z bardzo kiepskim wynikiem 5,41 m. Krukowski z kolei poddał się po dwóch spalonych rzutach - zrezygnował z dalszej walki. - Szkoda ewentualnej kontuzji, to dopiero początek sezonu - narzekał. Ze zmagań po kilku seriach zrezygnowali też trzej inni oszczepnicy, wygrał Fin Toni Keranen ze słabym wynikiem 79,37.
Szczęście mieli za to ci, którzy do rywalizacji przystąpili jako pierwsi. To właśnie sprinterzy na 100 i 200 m oraz płotkarze na 400 m. Na tym najkrótszym dystansie w rywalizacji pań pewną niespodzianką była porażka piątej sprinterki z igrzysk w Tokio - Szwajcarki Ajli Del Ponte. W pierwszym swoim biegu uzyskała czas 11,39 s, w drugim - 11,41. To o blisko pół sekundy gorzej od jej możliwości. Zaskoczyła za to Brytyjka Imani-Lara Lansiquot, brązowa medalistka olimpijska z Tokio w sztafecie 4x100 m. Stoczyła świetny pojedynek z Anną Kiełbasińską, która pokazała, że potrafi szybko biegać nie tylko na jedno okrążenie. Lansiquot wygrała w czasie 11,15 s, Polka była o 11 setnych wolniejszych. Miała lepsza czas od swojego rekordu życiowego z zeszłego roku, tyle że nieco za mocny był wiatr wiejący w plecy. Wynik więc nie zostanie oficjalnie zaliczony. Wśród mężczyzn triumfował Emilie Erasmus z RPA - z czasem 10,14 s.
Największą gwiazdą mityngu miał być Yohan Blake - czterokrotny medalista olimpijski, a przede wszystkim dwukrotny mistrz świata z Daegu. Tam sensacyjnie pokonał swojego rodaka Usaina Bolta, choć głównie dlatego, że faworyt został zdyskwalifikowany za falstart. Do dziś Blake ma drugie czasy w historii na 100 i 200 m - w Poznaniu pobiegł tylko na tym drugim dystansie. Widać już, że po dawnej świetności zostały wspomnienia, ale kibice liczyli, że Jamajczyk poprawi 19-letni rekord stadionu Frankiego Fredericksa (20,26 s). Nic z tego - Blake świetnie przebiegł po łuku, ale później zaczął tracić siły. Nie dość, że o poprawieniu rekordu nie było mowy, to jeszcze przegrał z Kanadyjczykiem Brendanem Rodeyem. Czas zwycięzcy - 20,55 s.
A skoro Blake zawiódł, to jego miejsce zajęła Pia Skrzyszowska. Młoda Polka wygrała zmagania na 100 m przez płotki w znakomitym czasie 12,68 s - piątym w historii polskiej lekkoatletyki. O jej występie można przeczytać tutaj.
Świetną formę na 400 m przez płotki pokazał wicemistrz olimpijski w sztafecie 4x400 m - Holender Ramsey Angela. Jego rekord życiowy nieco przekracza 49 sekund, na Golęcinie pokonał okrążenie stadionu w czasie 49,34 s. Nieźle także na 200 m pobiegła Dunka Ida Karstoft, dla której 22,81 s to rekord życiowy. A gdy na starcie stanęły panie, które miały zmierzyć się na 300 m, nad stadionem już pojawiły się czarne chmury i wzmógł się wiatr. Zdążyły jednak zakończyć rywalizację, którą z przytupem wygrała Anna Kiełbasińska - niespełna 32-letnia zawodniczka pokazała świetną dyspozycję zimą w hali, teraz też jest w podobnej. Czasem 36,34 s wyrównała swój rekord życiowy, to również najszybszy bieg w tym roku na świecie na owym nietypowym dystansie. Dopiero trzecia była inna nasza medalistka z Tokio, Iga Baumgart-Witan, która na finiszu przegrała jeszcze o 0,01 s z Kingą Gacką. - Jestem zadowolona - mówiła mimo wszystko bydgoszczanka chwilę później. Kiełbasińska była jednak szysza od nich o blisko sekundę.
A gdy już lunęło, zaś wiatr zaczął wyginać stojące przy stadionie namioty, do rywalizacji na tym dystansie przystąpili panowie. Może jeszcze pierwsza seria odbyła się w znośnych warunkach - wygrał ją Francuz Muhammad Kounta (33,49 s) przed Jakubem Rzeźniczakiem (33,71 s). Faworyci pobiegli już w najgorszych warunkach, w potwornym deszczu. Nie zawiódł nasz as, Karol Zalewski (33,23 s) - o dwie dziesiąte wyprzedził Holendra Liemarvina Bonevacię, a dopiero czwarty był Dariusz Kowaluk, drugi, obok Zalewskiego, nasz mistrz olimpijski z Tokio w sztafecie mieszanej. W Poznaniu przegrał jeszcze z 20-letnim Danielem Sołtysiakiem z Gorzowa. Z barierą dwóch minut na 800 m kobiet chciała się zmierzyć Angelika Sarna - miała nawet zająca na pierwszym okrążeniu. W zimnie i na mokrej nawierzchni drugie kółko pokonała jednak w 66 sekund, więc o dobrym czasie nie było już mowy. Ale i tak wygrała przed Anną Wielgosz.