Fabbri pokazał wielką klasę już zeszłego lata w Budapeszcie, przegrał w mistrzostwach świata tylko z Crouserem, ale w trzeciej kolejce wspiął się na wyżyny, 22.34 m oznaczało jego rekord życiowy. W znakomitym konkursie pokonał Kovacsa i Walsha, ale także Paytona Otterdahla, który już w tym roku pokazuje wyśmienitą formę. Brąz przywiózł też dwa miesiące temu z Glasgow, z halowych mistrzostw świata, wtedy do 22 metrów zabrakło mu czterech centymetrów. A grubo ponad 22 metry uzyskał nieco wcześniej w Liévin. Wielką formę przed igrzyskami pokazał już w maju, na mityngu w Modenie. Wtedy 27-latek uzyskał 22.88 m, dalej od niego w Europie pchali kulę tylko Niemic Ulf Timmermann i rodak Fabbriego Alessandro Andrei. Ale to w latach 80. poprzedniego wieku. A teraz dołożył do tego kolejne centymetry! Najlepszy wynik od prawie 40 lat Podczas mityngu w Savonie Leonardo Fabbri uzyskał 22.95! To najlepszy wynik na Starym Kontynencie od 36 lat. Przypomnijmy, że w maju 1988 roku na Krecie Niemiec Ulf Timmermann pchnął 23.06 m, co przez dwa lata było rekordem świata. Na podobny wynik trzeba było czekać niemal 40 lat, ale włoski kulomiot nie zamierza na tym poprzestawać. Jego forma rośnie i kto wie, czy nie zostanie drugim Europejczykiem z rezultatem powyżej 23 metrów. Wynik Fabbriego to zresztą już piąta lokata w światowych tabelach historycznych. W Paryżu dzięki temu szykuje się wspaniały pojedynek pomiędzy Fabbrim, a koalicją Amerykanów, na czele z rekordzistą świata Ryanem Crouserem. Dwukrotny mistrz olimpijski, który celuje w trzecie złoto, będzie miał jednak bardzo groźnego rywala w osobie Włocha, który wyrasta na faworyta numer jeden. Co prawda sportowy z USA potrafią przygotować na igrzyska wielką formę, ale na ten moment wydaje się, że na fali wznoszącej jest właśnie Fabbri. Trochę szkoda, że dość daleko w tym wyścigu kulomiotów zostali Polacy. Konrad Bukowiecki czy Michał Haratyk, którzy przez kilka lat zdobywali medale największych imprez, póki co nie są w dyspozycji pozwalającej im włączyć się do walki o czołowe lokaty. I raczej do igrzysk się to nie zmieni. A patrząc na to, jak w Europie rozwija się kula, na nadchodzących mistrzostwach Europy też może być o to ciężko.