Poprzedni sezon nastolatek ze Słupska zakończył mimo wszystko pechowo - najpierw zdobył dwa złote medale w mistrzostwach Europy do lat 20, ale gdy szykował się do startu w sztafecie - i zapewne walki o trzeci krążek - podczas rozgrzewki poczuł ból w mięśniu. Uraz okazał się na tyle poważny, że Zakrzewski zakończył sezon - ominęły go także seniorskie mistrzostwa świata w Budapeszcie, gdzie miał pomóc sztafecie 4x100 m. Wrócił do rywalizacji w hali, zaimponował już w jednym z mityngów w Luksemburgu, gdzie czasem 20.80 s ustanowił juniorski rekord Polski na 200 m. Walka o seniorskie medale może trochę poczekać. Trener Zakrzewskiego wskazał główny cel w hali Starty młodego zawodnika wskazywały, że lepiej będzie czuł się na 200 m niż na 60 m, choć i tu miał - jak na swój wiek - dobre czasy, głównie między 6.75 a 6.78 s. Choć w Sztokholmie uzyskał też 6.68 s, wyrównując 24-letni rekord Polski Łukasza Chyły. W bardzo dobrze obsadzonym mityngu Orlen Copernicus Cup w Toruniu jednak nie błysnął, zaspał na starcie, nie awansował do finału. Tyle że trener Zakrzewskiego, rekordzista Polski na 400 m Tomasz Czubak wspominał, że dla jego podopiecznego ważniejsze będą zawody w kategorii... młodzieżowej. A chodziło o mistrzostwa Polski we Wrocławiu, które zaczęły się w piątek i potrwają do niedzieli. - Seniorkę zostawiamy dla seniorów, choć zobaczymy jak ten krótki sezon się ułoży - stwierdził Czubak w rozmowie ze stroną PZLA. A seniorska walka o medale już za tydzień w Toruniu. Przeciętny start, ale co było później... Kapitalny rekord Polski juniorów! Zakrzewski zaś we Wrocławiu pokazał, że te poprzednie występy na 60 m nie pokazały pełni jego możliwości. Dziś w finałowym biegu nie miał idealnego startu (czas reakcji - 0.163 s), w teorii mógł więc jeszcze urwać kilka setnych. Stracił trochę na kilku pierwszych krokach do biegnącego obok Tomasza Bajraszewskiego, ale później minął rywali niczym TGV. Na metę wpadł z wynikiem 6.61 s, drugi Bajraszewski stracił 15 setnych sekundy, co i tak było jego rekordem życiowym. Obronił więc złoto wywalczone rok temu w Rzeszowie, a przy okazji... ustanowił nowy rekord Polski! I to aż o siedem sekund przebił dokonanie Chyły oraz swoje sprzed kilku dni. Jak zauważył Tomasz Spodenkiewicz, prowadzący na platformie X profil Athletics News, to najlepszy czas w Europie od 23 lat, zarazem też piąty w historii na kontynencie! Rekord Europy, a również i świata, należy na tym dystansie do Brytyjczyka Marka Lewisa-Francisa, w 2001 roku w Lizbonie uzyskał 6.51 s. Przy okazji młody słupszczanin zdecydowanie zdominował najlepsze osiągnięcie Mariana Woronina w czasach juniorskich - ten genialny sprinter, rekordzista Polski na 100 m, przebiegł jako nastolatek 60 m "tylko" w 6.72 s.