Amerykańskie zasady są proste. Trzech najlepszych zawodników w każdej konkurencji trafia do kadry na najważniejszą imprezę, a tą w tym sezonie są igrzyska olimpijskie w Paryżu. Finał na 100 m kobiet wygrała 24-letnia Richardson, która osiągnęła świetny czas -10,71. W tym roku jeszcze nikt tak szybko nie biegał. Zwyciężczyni to mistrzyni świata z Budapesztu zarówno w sprincie indywidualnym jak i w sztafecie. Na poprzednich igrzyskach, w Tokio, jej jednak zabrakło, ponieważ wyleciała z kadry po pozytywnym teście na obecność marihuany. W Eugene, w stanie Oregon, Richardson wyprzedziła Melissę Jefferson (10,80) i Twanishę Terry (10,89). O poziomie tej konkurencji świadczy fakt, że czwarta na mecie Tamari Davis, która uzyskała 10,91, a więc ósmy w tym roku wynik na świecie, nie wystąpi w Paryżu w biegu indywidualnym (każdy kraj ma maksimum trzy miejsca). Lekkoatletyka. Sha'Carri Richardson czuje się zaszczycona - Czuję się zaszczycona. Czuję, że każdy rozdział, który przeżyłam, przygotowywał mnie na ten moment - przyznała Richardson. Dla niej to będzie pierwszy występ na igrzyskach. Finał 100 m pań w stolicy Francji odbędzie się 3 sierpnia. Żadna Amerykanka nie wygrała sprintu na igrzyskach od bardzo dawna. Ostatnią, która dokonała tej sztuki była Gail Devers w 1996 roku. Przed rokiem Richardson została w Budapeszcie mistrzynią świata z wynikiem 10,65, co jest rekordem tej imprezy. My na 100 m liczymy na Ewę Swobodę, ale na razie jej najlepszy czas w sezonie - 11,02 - jest dopiero 27. wynikiem w stawce, choć trzeba brać pod uwagę fakt, że wyprzedza ją duża liczba Amerykanek, a wystąpić mogą tylko trzy. Rekord Polski 26-latki wynosi 10,94 i został ustanowiony w 2023 roku, co jednak i tak jest gorszym wynikiem niż czas, jaki uzyskała czwarta z Amerykanek w Eugene.