Anita Włodarczyk i jej koleżanka z kadry Joanna Fiodorow miały trudniejsze warunki niż rzucające w serii A zawodniczki. Nad Stadionem Olimpijskim w Londynie rozpadało się, więc podczas rzutu młociarki miały znacznie słabszą przyczepność. - Buty na deszcz też miałam przy sobie, ale już po treningu stwierdziłam, że czy koło jest suche, czy mokre, wystarczy jedna para "opon". Dlatego mój plecak będzie o pół kilograma lżejszy - powiedziała przed kamerami TVP Włodarczyk. Stojąca obok niej Joanna Fiodorow nie kryła stresu, jaki ją zjadał. - Przecież to impreza główna. Dobrze, że wszystko się zgrało, mam kwalifikację, a w poniedziałek czeka mnie finał. Na co mnie w nim stać? W niedzielę mam trening i dopiero po nim porozmawiam z trenerką o planach na finałową batalię - podkreślała Fiodorow. Zaznaczyła, że zmiana trenera jej pomogła. - Trenerka widzi, co jest do mnie dobre, stosuje właściwe bodźce i to działa - cieszyła się Joanna. MB