- Wygrana w tym biegu to coś niesamowitego. Powoli to do mnie dociera. Cieszę się ogromnie, bo wróciłam na trasy maratońskie po przerwie macierzyńskiej. Radość jest tym większa, że zdobyłam też złoty medal mistrzostw Polski, wygrałam klasyfikację generalną i wygrałam z zawodniczkami z Kenii, z Etiopii, co rzadko się zdarza. Zdobyłam też główną nagrodę w postaci Forda Fiesty. Cóż chcieć więcej? To niesamowite - powiedziała tuż po minięciu mety Stefanowicz. W tym roku organizatorzy DOZ Maratonu Łódzkiego z PZU postanowili uatrakcyjnić rywalizację i start kobiet zaplanowali o 18 minut i 29 sekund wcześniej niż mężczyzn. Odstęp był różnicą czasu pomiędzy rekordem Polski w maratonie kobiet (2:26.08) i mężczyzn (2:07.39). Na osobę, która jako pierwsza minie linię mety w Atlas Arenie czekała nagroda specjalna - samochód. Wywalczyła go Stefanowicz, która dystans 42 km i 195 m przebiegła w czasie 2:29.28 i nie dała się dogonić panom. - Wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana. Udowodniłam to przed dwoma tygodniami na półmaratonie w Niemczech, gdzie w doborowej stawce zajęłam piąte miejsce z nowym rekordem życiowym 1:12.12. Wiedziałam więc, że mogę tu powalczyć o zwycięstwo. Nie spodziewałam się jednak, że mogę wygrać ogólną klasyfikację w całym biegu - powiedziała Stefanowicz. Dodała, że na trasie największym problemem był wiatr i to, że inne zawodniczki nie chciały współpracować. - Przed biegiem wydawało mi się, że będzie zimno. Byłam jednak dobrze ubrana i nasmarowana maściami rozgrzewającymi. Było mi ciepło, nie marzłam. Troszeczkę przeszkadzał wiatr. Większość dystansu prowadziłam, zawodniczki nie bardzo chciały podjąć współpracę, chowały się za moimi plecami. Cały bieg musiałam więc rozegrać dobrze taktycznie, żeby przede wszystkim zwyciężyć klasyfikację generalną kobiet. Przy okazji udało się tak pobiec, że mężczyźni mnie nie dogonili, więc wyjadę stąd nowym samochodem - zakończyła Stefanowicz, która do niedzieli miała rekord życiowy 2:29.57. Wicemistrzynią Polski z czasem 2:30.55 została Agnieszka Mierzejewska (MKS MOS Płomień Sosnowiec). Prawie siedemnaście minut później (2:47.24) przybiegły Ewa Kucharska (MKS Iskra Pszczyna) i Izabela Trzaskalska (AZS UMCS Lublin), ktore został ex aequo sklasyfikowane na trzecim miejscu MP. - Dwa brązowe medale MP to efekt nietypowej sytuacji, do jakiej doszło na trasie. Była ona dobrze wytyczona, jednak w związku z wcześniejszym biegiem wolontariusze rozpięli ogrodzenie i nie złączyli go ponownie. Efekt był taki, że zawodniczki z miejsc 7-9 oraz jeden z zawodników przebiegli dystans dłuższy o około 3 km - powiedział delegat techniczny PZLA Janusz Rozum. Dodał, że na końcowe wyniki w czołówce całego maratonu w rywalizacji kobiet i mężczyzn ten błąd nie miał znaczenia (nagradzano po sześciu najlepszych uczestników), jednak wpłynął na końcową klasyfikację MP kobiet. Wśród zawodniczek, które przebiegły dłuższy dystans znalazła się bowiem Trzaskalska, która walczyła o brązowy medal MP. Ostatecznie linię mety minęła jako czwarta Polka. - Trzaskalska biegła na medal, jednak pokonała dłuższy dystans. Żeby wybrnąć z tej sytuacji zdecydowaliśmy się sklasyfikować ją na tym samym miejscu i z tym samym czasem co Kucharską - wyjaśnił Rozum. Rywalizację mężczyzn w DOZ Maratonie Łódzki z PZU wygrał Kenijczyk Albert Kiplagat Matebor (2:11.49). Za jego plecami finiszowało dwóch Etiopczyków - Dereje Tadesse Raya (2:11.57) i Gelgelo Tona Outoya (2:12.08). Na czwartym miejscu ukończył bieg ubiegłoroczny zwycięzca, wicemistrz Europy Yared Shegumo. Stefanowicz i Matebor za zwycięstwo w łódzkim maratonie otrzymali po 12 tys. dolarów. Zawodnicy z drugich miejsc dostali po 7 tys, dolarów a z trzecich po 5 tys. dolarów. Wyniki DOZ Maratonu Łódzkiego z PZU: kobiety 1. Monika Stefanowicz (Polska) 2:29.28 2. Agnieszka Mierzejewska (Polska) 2:30.55 3. Tatian Wernyhor (Ukraina) 2:31.34 mężczyźni 1. Albert Kiplagat Matebor (Kenia) 2:11.49 2. Dereje Tadesse Raya (Etiopia) 2:11.57 3. Gelgelo Tona Outoya (Etiopia) 2:12.08 4. Yared Shegumo (Polska) 2:12.14