Była tyczkarka opowiedziała w rozmowie z Polskim Radiem o swoim życiu poza skocznią. - Wydawało mi się, że po zakończeniu kariery będę chciała mieć święty spokój i będę spędzać czas "w pozycji poziomej" - ciągle leżąc i odpoczywając - ale ciągnie mnie do sportu, zwłaszcza dziecięcego. Do pokazywania, że sport to zabawa. Też tak zaczynałam - zachęcił mnie nauczyciel WF-u - i sport był przede wszystkim w formie frajdy, nie było rywalizacji. Kiedy zaczynałam przygodę ze sportem, nigdy bym nie pomyślała, że skończę jako medalistka mistrzostw świata, chodziło raczej o wspólne spędzanie czasu. Właśnie to chcę przekazać dzieciom poprzez działania w fundacji, realizowane przez nas projekty. - To jest dopiero druga edycja "Alternatywnych Lekcji WF-u", jednak przerosła moje oczekiwania. W całej Polsce udział wzięło osiem tysięcy dzieci, byliśmy w szesnastu miejscowościach, już mamy zapytania odnośnie przyszłego roku. Finał akcji w Szczecinie był cudowny - było ponad 2500 zgłoszeń, niestety nie mieliśmy przygotowanych tyle miejsc. Te trzy dni - to nadal było za mało. Udało się przyjąć 1600 dzieci, co uznajemy za ogromny sukces. Szykujemy się na przyszły rok, tworzymy nawet edycję wiosenną - stwierdziliśmy, że sama jesienna już nie wystarcza. To właśnie sprawia mi największą frajdę - pracowanie z dziećmi i wywoływanie uśmiechu na ich twarzach przez sport". Czas świąt Bożego Narodzenia dla Pyrek jest momentem odpoczynku i możliwością spędzenia czasu z dwoma synami. - Zawsze bywałam "przelotem" w domu na święta, tak niestety jest skonstruowany świat sportowca, że "wpada się i się wypada". W większości jest się na zgrupowaniach albo zawodach. Teraz, w końcu mogę poświęcić czas na przygotowania, zrobić wspólnie z synami pierniki, a przede wszystkim - być. Jednak też musi być wpleciony sportowy akcent - na Sylwestra jedziemy na narty. Po zakończeniu kariery wreszcie mogę to robić, nauczyłam się i aktualnie jest to moja sportowa pasja numer jeden. Nigdy bym nie pomyślała, że może się to wydarzyć, raczej nie lubiłam zimna". Pomimo trzymania zdrowej sylwetki, była lekkoatletka zamierza skorzystać z uroków świątecznego stołu. - Apetyt mam zdecydowanie duży, myślę, że zjem nawet więcej niż jednego pieroga z kapustą i grzybami. Na pewno spróbuję wielu ciast, dużo ryb, ale nie tylko dlatego, że sama je lubię. Również mój najmłodszy syn - Julek przepada za nimi i specjalnie dla niego szykujemy takie potrawy". Święta, obok spożywania pokarmów wigilijnych, to również czas rozdawania prezentów. Pyrek przyznaje, że wraz z rodziną czeka na podarunki od świętego Mikołaja. - Będziemy czekać do pierwszej gwiazdki na niego! Zawsze mamy taki rytuał, że Grzesio [starszy syn] chodzi po dzielnicy z tatą i szuka, wyczekuje, a my w tym czasie - podstępem - szykujemy to, co trzeba". Wraz z życzeniami świątecznymi, Pyrek postanowiła podzielić się refleksją. - Kochani, przede wszystkim życzę wam szczęśliwych, radosnych, spokojnych świąt! Zatrzymajmy się przez chwilę w te święta, bo trochę zbyt szybko pędzimy. Teraz sama wiem, że ten czas spędzony z rodziną jest najważniejszy i wtedy rzeczywiście odpoczywamy. Wyłączmy na chwilę telefony i pobądźmy, tak po prostu, ze sobą. Tego wam, kochani, życzę, a także sobie.