37-letnia Bernardelli to utytułowana polska maratonka. W 2016 roku reprezentowała Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W maratonie była 21. Rok wcześniej była złota medalistką światowych igrzysk wojskowych. W kraju zdobyła wiele medali mistrzostw Polski w biegach długodystansowych, choć akurat nigdy w maratonie. To jednak wyjątkowa konkurencja, bo na poziomie w jednym roku można pobiec jeden, dwa biegi. Ma minimum, ale w kadrze nie jest Ważniejsze jednak jest to, że Bernardelli osiągnęła minimum dające prawo startu w mistrzostwach Europy. Zrobiło to też pięć innych zawodniczek. Polski Związek Lekkiej Atletyki ma prawo do kadry na mistrzostwa Europy wziąć sześć zawodniczek, ale wziął pięć i o to największe pretensje ma zawodniczka. "Serce pęka na kawałki... Kocham sport, ciężko trenuję każdego dnia, ale to co ma miejsce w ostatnim czasie przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. Można zrobić wszystko zgodnie z planem, uzyskać minimum w terminie i nie dostać powołania do składu na Mistrzostwa Europy." - zaczęła wpis na facebooku. Bernardelli uważa też, że jest nierówno traktowana przez PZLA, co wpłynęło na jej przygotowania i zarzuca forowanie innych zawodników. "Można dostać dwa obozy w Spale, ale już pojechać do Kenii na refundację nie, choć wiele osób, między innymi bez minimów na imprezę mistrzowską na takie zgrupowanie miało pozwolenie" - podkreśla. Tym razem Bernardeli nie będzie siedzieć cicho Zawodniczka KS Prefbet-Sonarol Łomża twierdzi nawet, że związek żałował jej pieniędzy na odżywki. I w tym przypadku miało dojść do nierównego traktowania lekkoatletów. "Można dostać odpowiedź, że nie zasługuję na odżywki z PZLA mimo uzyskania wskaźnika na ME (3 sekund zabrakło do minimum na MŚ), gdyż przysługują zawodnikom, którzy byli na IO w Tokio i uzyskali w 2021 roku znaczące sukcesy sportowe, ale sama znam zawodników, którzy byli w Tokio, a odżywek, tak jak ja nie dostają, jak również osoby, które na IO nie pojechały, a PZLA suplementację im sponsoruje." - podkreśla. Bernardelli wprost zarzuca związkowi stawianie jej przeszkód w osiąganiu rezultatów. "Taki jest polski, sportowy świat, bez żadnych zasad, w którym liczą się tylko układy. Zresztą to nie pierwsza tego typu sytuacja... i nie jestem wyjątkiem! To nie pierwsze kłody rzucane pod nogi przez PZLA, ale tym razem miarka się przebrała i nie będę siedzieć cicho" - zapewnia. Odechciewa się trenować Zawodniczka zapewnia, że zawsze była przygotowana na największe imprezy i teraz jest mocno rozgoryczona zachowaniem PZLA. "Trener Jakubowski przygotowywał mnie na starty na dystansie maratońskim zawsze tak, że byłam w najlepszej dyspozycji, zawsze zostawiałam serce na trasie (na IO w Rio pokazałam, że potrafię biegać w ekstremalnych warunkach) a PZLA brutalnie zdeptał moje marzenia i ambicje. Odechciewa się trenować... Odechciewa się być w tym światku, w którym na każdym kroku jest dyskryminacja i nierówne traktowanie..." - zakończyła wpis.