Farah usprawiedliwił swą nieobecność na testach wykrywających w organizmie ślady narkotyków w latach 2010 i 2011. - Faktycznie nie stawiłem się na dwóch jedynych w mojej karierze badaniach. Dokładnie wyjaśniłem absencję i moje słowa znalazły zrozumienie wśród działaczy - podkreślił Farah. Gazeta zacytowała maila wysłanego do lekkoatlety przez trenera Alberto Salazara, który napisał, że "jeżeli unikniesz trzeciego testu, możesz być zawieszony". Zgodnie z przepisami WADA, trzy takie przypadki w okresie dwunastu miesięcy uznaje się za naruszenie regulacji antydopingowych i skutkuje dwuletnią dyskwalifikacją. Od pewnego czasu w mediach pojawia się nazwisko Faraha w kontekście dopingu. Salazar oraz Amerykanin Galen Rupp, który w Londynie wywalczył w biegu na 10 000 m drugie miejsce za Farahem i siódme na 5000 m podejrzewani są o złamanie przepisów antydopingowych, od kiedy stacja BBC wyemitowała dokumentalny program na ten temat. W materiale nie oskarżyła jednak o nic dwukrotnego złotego medalisty z Londynu. Istnieje podejrzenie, że trener podawał testosteron Ruppowi kiedy ten miał 16 lat. Urodzony w Somalii 32-letni Farah (ojciec Brytyjczyk, matka Somalijka) jeszcze nie podjął decyzji, czy w sierpniowych mistrzostwach świata w Pekinie wystartuje na dwóch dystansach. Wszystko zależy od tego, w jakiej będzie dyspozycji.