Takie sytuacje niestety się zdarzają i zawsze przyprawiają o dreszcze. Tym bardziej, gdy zawodnik w dodatku ucierpi, a tym razem złamana tyczka uderzyła Soberę w rękę. Nasz lekkoatleta z grymasem na twarzy przyłożył lód, by ukoić ból i zmniejszyć obrzęk.Obolały 30-latek postanowi jednak zagryźć zęby i pozostać w konkursie. Próba została uznana za niebyłą, jak stanowią przepisy, ale Polak od razu zdecydował się przenieść poprzeczkę na 5,80 m. Wówczas zawody wkroczyły w decydującą fazę, wszak minimum na halowe mistrzostwa Europy, które na początku marca odbędą się w Toruniu, wynosi 5,72 m.Niestety oddając próby już na miększym sprzęcie Sobera nie był w stanie osiągnąć odpowiedniego pułapu wysokości i, po trzech strąceniach, zakończył zawody z wynikiem 5,62. Tę samą wysokość zaliczył nasz najlepszy tyczkarz, czyli Piotr Lisek. On jednak ostatnie skoki, paląc wszystkie próby, oddał z poprzeczką na 5,72 m. Ostatecznie Sobera został sklasyfikowany na czwartym, a Lisek piątym miejscu.